niedziela, 26 lutego 2012

Portugalskie sentymenty

O ile mnie pamięć nie myli, jeszcze niedawno można by uznać, iż wziąłem solidny rozbrat z winem portugalskim. I to właściwie bez szczególnego powodu. Do samego kraju mam pewien sentyment, głównie dzięki podróży sprzed dwóch i pół roku. Moje kilkukrotne odgrażanie się, że ją tu szczegółowo opiszę brzmi dziś już cokolwiek śmiesznie :-) aczkolwiek nieustannie tkwię w przekonaniu, że jednak to zrobię.


Wracając do samego wina - przy niedawnej okazji spotkania ze znajomymi zostaliśmy zaskoczeni przez nich wyborem fajnej butelki; zdecydowali bowiem się na Douro DOC Tuga 2009 (Tinta Roriz, Touriga Franca, Touriga Nacional, Tinta Barroza). Wybór po części podyktowany był wyróżnieniem, jakie wino otrzymało od MW (srebrny medal podczas Grand Prix 2010 w kategorii czerwone do 30 zł); z całą pewnością przyjąć jednak można, że nasi przyjaciele postawili na nieco zagadkową dla siebie (lub przynajmniej nieoczywistą na pierwszy rzut oka) kartę.

Jako, że nieoczywiste (nawet na pierwszy rzut oka) winne karty zdecydowanie mi odpowiadają, butelkę na stole powitałem z niekłamaną radością (no dobra, większość butelek tak witam, nie tylko wina :-)). Tym bardziej, że moje odczucia po spróbowaniu były bliskie odczuciom gremium oceniającego wina pod banderą MW w 2010 - czyli, że generalnie jest bardzo dobrze. W skład wspomnianego gremium w 2010 miałem zresztą przyjemność się zaliczać, co dodało trunkowi punktów za pochodzenie :-)

Krótko i na temat - wino zdecydowanie godne polecenia. Równa, ciemna czerwień w kieliszku, wyważony, owocowy nos (z nutą dymu), smukłe i pełne balansu na podniebieniu. Fajne pikantne skojarzenia w finiszu; mam wrażenie, że jest to taka ogólna cecha użytych szczepów. W smaku głównie ciemne czerwone owoce, choć pamiętam także luźne skojarzenia z truskawką. Jeśli ktoś poszukuje niedrogiego wina, które jest bardziej oryginalne od czerwonego chilijskiego, a przy tym i jest po ludzku smaczne, Tuga 2009 zdecydowanie spełnia postawione przed nią wymagania.

Po udanym portugalskim powrocie, podczas pierwszych winnych zakupów nawet nie patrzyłem na Włochy, Francję, czy Nowy Świat. Zdecydowałem się na Messias Douro DOC Reserva Tinto 2008 i ponownie okazało się, że trafiłem w dziesiątkę.

W kieliszku ciemna, ładnie nasycona czerwień. Nos ekstraktywny, aromaty owoców lasu (ponownie włączając w to truskawki), ale i dym plus drzewo iglaste. Usta delikatne, a zarazem i fantastycznie owocowe. Odpowiednio kwasowe. Wino długie, aromatyczne, świetnie ułożone i... nietrudne. Ponownie do polecenia dla wielu, również dla tych niekoniecznie zainteresowanych winem jako takim, a szukającym ciekawszej butelki do wypicia.

Aby rzecz nie umknęła - na Messiasa złożyły się te same szczepy, co na Tugę (Touriga Nacional, Touriga Franca, Tinta Barroca, Tinta Roriz); region również był ten sam. Oba wina w swojej ogólnej charakterystyce były podobne, jednak na tyle różne, że zaznaczyły swój indywidualny charakter.

Powrót do Portugalii okazał się zatem udany. Niejako przy okazji odkryłem kolejne ciekawe miejsce w sieci, które warto odwiedzić. Dla wszystkich zainteresowanych portugalskim winem, a znających już Sstarwines :-)