tag:blogger.com,1999:blog-60466080584660636492023-11-16T00:02:30.048-08:00O winieNotatnik traktujący o winach i związanych z nimi doznaniachTomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.comBlogger88125tag:blogger.com,1999:blog-6046608058466063649.post-58615924868662165882013-09-08T13:06:00.004-07:002013-09-08T13:21:27.846-07:00KoniecData publikacji (przed)ostatniej notki - 7 kwietnia 2012.<br />
Liczba notek w 2012 ogółem - 4.<br />
Liczba notek w 2013 ogółem - 0 (po opublikowaniu tej notki - 1).<br />
<br />
Trochę mało, prawda? :-)<br />
<br />
Czas się zwijać.<br />
<br />
Dzięki Wszystkim tym, których zdążyłem dzięki winu poznać i od których mogłem się niemało nauczyć. <a href="http://bialenadczerwonym.blogspot.com/">Piotr</a> i <a href="http://iwines.blogspot.com/">Maciej</a> - podziękowania szczególne.<br />
<br />
Wino pijam nadal, ale ciśnienia na pisanie już nie mam. Nie żebym tu się jakoś sadził - przejrzałem niedawno swoje notki; dziś trzy czwarte z nich zapewne wyrzuciłbym do kosza (w momencie ich pisania najczęściej nie miałem pojęcia o czym piszę) :-) Ale zostawiam, co mi tam. Choćby na pamiątkę mojej winnej blogowej podróży. Poza tym - uważam, że nie mam się czego wstydzić. Ale lepiej jednak chyba pisanie zostawić znawcom. A samemu zająć się degustacją na własne potrzeby :-)<br />
<br />
Blogowanie było dla mnie naprawdę świetną zabawą, a przy okazji i nauką. Dziś, po paru ocenionych butelkach wiem tylko tyle, że z winem jest dokładnie tak, jak z muzyką. Dzieli się na dobre i złe.<br />
<br />
Na zdrowie!<br />
<br />TomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6046608058466063649.post-12350702488839511402012-04-07T11:34:00.000-07:002012-04-07T11:35:44.572-07:00Barolo Prunotto 2007 DOCG<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<style="clear: 1em;"="" 1em;="" float:="" left;="" margin-bottom:="" margin-right:="" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQN-ADiv08MAaVXDAwm_rqJf_Zv2mcvl4cJ6FvlXIj-c8Xw3U03XafkfuUifeKUXCgUiLLE21qkCv9SBbUNiZt2jisjELCo00eqekJuZB1UPD0wplvTI-YO614wxKU31u8sLR2GdmedSgu/s320/IMG_5822.JPG" width="213" /></style="clear:></div>
<i>Modne</i> ostatnio stało się pisanie o niedrogich winach z dyskontów. Początkowo tematem zajmowali się chyba tylko amatorzy piszący o winach na swoich blogach (było budżetowo, a czasem i całkiem smacznie). Ostatnio jednak o winach dyskontowych można było poczytać już niemal wszędzie, uwzględniając w tym także ogólnopolskie portale, czy witryny współtworzone przez ludzi zawodowo zajmujących się winopisarstwem.<br />
<br />
W sumie fajnie, że temat został tak podkręcony, bo ostatecznie jakoś tam świadczy to o tym, że coraz więcej w naszym życiu wina. Jednak skoro tak dużo można poczytać o winach za 10 PLN, postanowiłem wyłamać się i napisać conieco o winie za 210 PLN.<br />
<br />
Butelkę <b>Barolo Prunotto 2007 DOCG</b> nabyłem dość niedawno - uświetniła ona wieczór, podczas którego świętowałem jeden ze swoich największych sukcesów w ostatnich latach. O szczegółach pisać nie będę, bo to w tym miejscu zbędne; dość powiedzieć, że oczekiwania miałem wobec tego wina olbrzymie (<i>summa summarum </i>wybuliłem na butelkę ponad 200 PLN, co dla portfela blogera-amatora pozostaje wciąż istotnym uszczupleniem). Jak zatem wrażenia?<br />
<br />
W kieliszku stosunkowo jasna ciepła czerwień, odcienie ceglaste, może miedziane. Całość klarowna. Nos palący, lekko zadymiony. Po zakręceniu kieliszkiem wręcz metaliczny; w tle wyczułem skórkę od chleba.<br />
<br />
W ustach przede wszystkim spora kwasowość i słusznej miary garbniki. Wino jest jednak wyważone, harmonijne, w pewnym sensie smukłe. Eleganckie i długie. Wrażenia smakowe to przede wszystkim skojarzenia ze skórką od chleba i suszonymi owocami. Z każdym kieliszkiem lepsze (zanotowałem, że to opinia nie wynikająca wprost ze zwiększającej się ilości alkoholu w organizmie, choć wiadomo, jak to jest).<br />
<br />
Barolo miałem okazję odkorkować po raz pierwszy. Wcześniej przydarzyło mi się próbować go na kilku degustacjach, jednak wiadomo - inaczej pija się wino, mając na nie czas i mogąc poświęcić mu swoją uwagę. Moja opinia o Prunotto 2007 jest jak najbardziej pozytywna - z czystym sumieniem polecam każdemu. Starałem się oddzielić wrażenia od poziomu cenowego (żeby uniknąć <i>przymusu</i> ocenienia wina jako doskonałego) - mam wrażenie, że z uwagi na mój debiut w tej materii, udało mi się to.<br />
<br />
Świetne wino.<br />
<br />
<br />TomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6046608058466063649.post-28563758395573272282012-02-26T15:11:00.000-08:002012-02-26T15:16:13.862-08:00Portugalskie sentymentyO ile mnie pamięć nie myli, jeszcze niedawno można by uznać, iż wziąłem solidny rozbrat z winem <a href="http://owinie.blogspot.com/search/label/Portugalia">portugalskim</a>. I to właściwie bez szczególnego powodu. Do samego kraju mam pewien sentyment, głównie dzięki <a href="http://owinie.blogspot.com/2009/09/im-back.html">podróży</a> sprzed dwóch i pół roku. Moje kilkukrotne odgrażanie się, że ją tu szczegółowo opiszę brzmi dziś już cokolwiek śmiesznie :-) aczkolwiek nieustannie tkwię w przekonaniu, że jednak to zrobię.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTKgGGlR1EbmPYTDePIZ5Nsz6hH6d7mW5T4I1Jgxdv9-wtzcKZGmvNnTQIvq_R1FWg80EIoabrgdlyiYQv88lYRTDWxR_me-6sJ8YHQD9SnMDY8qWV-D8__AWon4QmVCq0qOgQvz2QWW_n/s320/IMG_0928.JPG" width="320" /></div>
<br />
Wracając do samego wina - przy niedawnej okazji spotkania ze znajomymi zostaliśmy zaskoczeni przez nich wyborem fajnej butelki; zdecydowali bowiem się na<b> Douro DOC Tuga 2009</b> (Tinta Roriz, Touriga Franca, Touriga Nacional, Tinta Barroza). Wybór po części podyktowany był wyróżnieniem, jakie wino otrzymało od MW (srebrny medal podczas <a href="http://www.magazynwino.pl/42_archiwum_mw/132_archiwum_wydan/1037_numer_48__6_2010__/1038_artykuly_6/845_grand_prix_2010__najlepsze_wina_roku.html">Grand Prix 2010</a> w kategorii <i>czerwone do 30 zł</i>); z całą pewnością przyjąć jednak można, że nasi przyjaciele postawili na nieco zagadkową dla siebie (lub przynajmniej nieoczywistą na pierwszy rzut oka) kartę.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8DmQpZ9m0PRgpTtwqCWLC4uaLRoFu06d28NajpRpQ24VFNjegdx4f0PoOI_ZQPkuup92zRMMaE5w763KvTECnkot3LyykXt3YuNahJYCBA3F8fGnc8X1tfS6FxG3TMg28zYeXx7iWI2Vg/s320/Port1.JPG" width="239" /></imageanchor="1"></div>
Jako, że nieoczywiste (nawet na pierwszy rzut oka) winne karty zdecydowanie mi odpowiadają, butelkę na stole powitałem z niekłamaną radością (no dobra, większość butelek tak witam, nie tylko wina :-)). Tym bardziej, że moje odczucia po spróbowaniu były bliskie odczuciom gremium oceniającego wina pod banderą MW w 2010 - czyli, że generalnie jest bardzo dobrze. W skład wspomnianego gremium w 2010 miałem zresztą przyjemność się zaliczać, co dodało trunkowi punktów za <i>pochodzenie</i> :-)<br />
<br />
Krótko i na temat - wino zdecydowanie godne polecenia. Równa, ciemna czerwień w kieliszku, wyważony, owocowy nos (z nutą dymu), smukłe i pełne balansu na podniebieniu. Fajne pikantne skojarzenia w finiszu; mam wrażenie, że jest to taka ogólna cecha użytych szczepów. W smaku głównie ciemne czerwone owoce, choć pamiętam także luźne skojarzenia z truskawką. Jeśli ktoś poszukuje niedrogiego wina, które jest bardziej oryginalne od <i>czerwonego chilijskiego</i>, a przy tym i jest po ludzku smaczne, Tuga 2009 zdecydowanie spełnia postawione przed nią wymagania.<br />
<br />
Po udanym portugalskim powrocie, podczas pierwszych winnych zakupów nawet nie patrzyłem na Włochy, Francję, czy Nowy Świat. Zdecydowałem się na <b>Messias Douro DOC Reserva Tinto 2008 </b>i ponownie okazało się, że trafiłem w dziesiątkę.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguBoTXbHMChykUefL_ijnWeeHVl4WQfOhy75Ok9svIVQvj5-omIDPih9wdkX60BDJr3wGFg6QRMHTR599rzXYRMnvCy5ANVLxzotpR4MgLG9bEruqvztwIw339RKfs3WIVHLju6csAUeK2/s320/Port2.JPG" width="320" /></div>
<br />
W kieliszku ciemna, ładnie nasycona czerwień. Nos ekstraktywny, aromaty owoców lasu (ponownie włączając w to truskawki), ale i dym plus drzewo iglaste. Usta delikatne, a zarazem i fantastycznie owocowe. Odpowiednio kwasowe. Wino długie, aromatyczne, świetnie ułożone i... nietrudne. Ponownie do polecenia dla wielu, również dla tych niekoniecznie zainteresowanych winem jako takim, a szukającym ciekawszej butelki do wypicia.<br />
<br />
Aby rzecz nie umknęła - na Messiasa złożyły się te same szczepy, co na Tugę (Touriga Nacional, Touriga Franca, Tinta Barroca, Tinta Roriz); region również był ten sam. Oba wina w swojej ogólnej charakterystyce były podobne, jednak na tyle różne, że zaznaczyły swój indywidualny charakter.<br />
<br />
Powrót do Portugalii okazał się zatem udany. Niejako przy okazji odkryłem kolejne ciekawe <a href="http://wina.no.sapo.pt/">miejsce</a> w sieci, które warto odwiedzić. Dla wszystkich zainteresowanych portugalskim winem, a znających już <a href="http://www.sstarwines.pl/wina_Portugalia">Sstarwines</a> :-)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj32R_Dc4yomwiUDlA2C_tIefgojsroJWIScYBc8WL6J1kZOGmRWrnupiuyrtIhlBRllzdake7kGOGd1Nm8bLtuj_kz8-DSRmbDXnYGvjxUWWD-HjRROQtDnIfcWs8YkmTcyC_ijj_ky-AO/s320/IMG_0686.JPG" width="240" /></div>
<br />TomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6046608058466063649.post-68716920135281893072012-01-22T13:51:00.000-08:002012-01-23T14:04:21.743-08:00Cudze chwalicie... i słusznie. O słowackich winach słów kilka<span id="goog_940633719"></span><span id="goog_940633720"></span><br />
<div class="separator" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;">
<img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh15GBneqHbJ-ZV5ZKOEaG6Jkz_4TK-AbYfRkxbtEqH8Viiuv8WNpki_VOndqdZJ3-cwEVQIhuzqSoSnBhlnI8q4yHwq8NWAHUcrWzrQ_7iFYfQT3frdApUQV6Jx70Ch-geRE2UbQ-yzXL7/s200/IMG_5815.JPG" width="133" /></div>
<br />
Skoro <a href="http://owinie.blogspot.com/2012/01/poswiatecznie-chateau-fonguillon-2005.html">napomknąłem</a> tu już o niedawnych Świętach, nic nie stoi na przeszkodzie, by poruszyć temat pokrewny. W przerwie świąteczno-noworocznej udaliśmy się bowiem z przyjaciółmi na Słowację, by pojeździć na nartach i przywitać 2012 rok w górskiej atmosferze. Wypad był udany, stoki nawet nieźle przygotowane (choć Słowacy słono sobie liczą za możliwość poszusowania - zainteresowanych zapraszam na priv), towarzystwo ze wszech miar ukontentowane. Ja miałem jeszcze jeden powód do zadowolenia. No dobra, dwa. Oba opisuję poniżej.<br />
<br />
<b>Villa Vino Rača Rizling Rýnsky 2010</b> zakupiłem będąc ciekawym jak Słowacy z VVR interpretują jeden z moich ulubionych szczepów. Ogólnie przyglądając się winnej działalności naszych południowych sąsiadów, jakoś zawsze dobrze kojarzyłem czeskie Morawy i słowackie...? No właśnie. Małe Karpaty. Stamtąd zresztą pochodzi wspomniany Riesling.<br />
<br />
Wino raczej nie zawodzi. W kieliszku złotawe z oliwkowym wtrętem, nos z kolei bardzo zielony, zapowiada sporą kwasowość. Ta rzeczywiście daje o sobie znać na podniebieniu, choć wyraźnie wyczułem także... rzeżuchę (co już raz mi się kiedyś zdarzyło, po wyraźnej zresztą sugestii winnego interlokutora - pozdrowienia, Piotr). Wino może rzeczywiście odrobinę nazbyt kwasowe, a przez to i nie do końca ułożone, natomiast w swoim segmencie cenowym wypadło naprawdę nieźle. Mogę polecić bez większych wątpliwości. Cudów nie ma, wstydu także nie.<br />
<br />
Drugi z próbowanych przeze mnie słowackich trunków okazał się jeszcze lepszy. Co więcej,<b> Matyšák Frankovka Modrá 2010</b> to jak na razie jedno z moich odkryć w 2012 roku.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img border="0" height="212" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYuGleBUZIy0WGzLol90ynTLqw4I2pjJH0opKesO71DsAIzM3zgJOTc1o1VChJhDyuD-NybNs9IwxYTLqHuWN_I9F3o2Qq4NenZtmMCfvKUKvt38YaKVxvoeNgyboLczzY54djiwbWvEGH/s320/IMG_5812.JPG" width="320" /></div>
<br />
W kieliszku podręcznikowo landrynkowe; róż przechodzący w pomarańczowy. Tu i ówdzie mignie bąbelek - podkreślenie lekko musującego charakteru całości. W nosie kwiaty, liczi i przede wszystkim - całe mnóstwo poziomek. Za słodko jednak nie jest, czuć że będzie kwasowo (niemal tak jak w ww. Rizlingu).<br />
<br />
Na podniebieniu niespodzianka - wino jest bardzo pełne, niemal idealnie ułożone. Kwasowość zrównoważona, wino jest tyleż lekkie, co długie. Przy tym zachowuje krągłość, jest niemal oleiste. Smaki to przede wszystkim wspomniane już poziomki z dodatkiem jabłek, kwaskowych wiśni i - dających o sobie znać w delikatnym finiszu - skórek grejpfruta. Zaskakująco przyzwoite wino.<br />
<br />
Tytułem podsumowania - dwa wina z Słowacji, dwa celne strzały. Różowy Matyšák okazał się lepszym w bezpośrednim starciu z Rýnskym Rizlingiem od VVR, jednak uczciwie przyznać trzeba - oba trunki wytrzymały próbę. Polecam szczerze, to naprawdę fajnie skrojone wina.<br />
<br />
PS. A jeśli kogoś zainteresowała tematyka win słowackich, polecam <a href="http://www.winoslowackie.pl/">serwis</a> znajomego. Można dowiedzieć się paru ciekawych rzeczy.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img border="0" height="238" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHoFCWxGef0_nR_jQD4ttATKrYBl99jga4ZrK330_1vD_yH3S4POoc5PZ7IRhNq2IiSHKrHKhQx542jPVUjpcijCIGkWH3Bt21KIdXPuVWIiWmVF7IiLoKV3dP1MXyEMuC94RBrqu9J42n/s320/tatry.JPG" width="320" /></div>
<br />
<br />TomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6046608058466063649.post-37762635071861792132012-01-21T10:45:00.000-08:002012-01-21T10:46:03.722-08:00Poświątecznie. Chateau Fonguillon 2005<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="212" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgp_ybQ3bcTWd8NhyphenhyphenqNFnnxehrf8mlZNDIIoYFt8HffHbc8AWS_e8jnMeGq4Usytyc4Lc-ylc-pKpgMjUZA_k_Jb0spYnkC0hPifpsGL40qQvZQdxv5MC9sQECBaX_nHldW5cZMfGgriOl9/s320/Ch.JPG" width="320" /></imageanchor="1"></div>
Świąteczno - noworoczne rozleniwienie dawno już za nami. Minęły bez mała trzy tygodnie stycznia i z tradycyjnego okresu spotkań z rodziną, urlopów i przyznawania sobie prawa do spróbowania jeszcze jednego specjału z wigilijnego stołu pozostały tylko wspomnienia. Także te dotyczące spróbowanych win.<br />
<br />
Tak się dobrze składa, że w trakcie Świąt wychyliłem kilka doprawdy ciekawych kieliszków. Na nie też przyjdzie pora na blogu - dziś bowiem dwa słowa o winie, które piłem chwilę wcześniej, podczas corocznego pieczenia pierników. Odkorkowaliśmy wówczas z Anią pochodzące z Montagne-Saint-Émilion, <b>Chateau Fonguillon 2005</b>.<br />
<br />
Wspomniane wino to kupaż czterech szczepów, z których przeważa (co nie dziwi w kontekście apelacji) Merlot, którego w winie znajdziemy aż 70%. Poza tym - Cabernet Franc (15%), Cabernet Sauvignon (12%), Malbec (3%). Oczekiwania? Raczej średnio wygórowane; zależało nam na nietrudnym trunku, który jednak będzie mieć swój charakter. A werdykt? To akurat złożona kwestia.<br />
<br />
Pierwsze wrażenia były raczej na plus, choć bez większych zachwytów - ciemne w kieliszku, zdecydowane w nosie, taniczne i zadziorne na podniebieniu. Dość wyraźnie w smaku zarysowywały się owoce, jednak momentami trudno było im przebić się przez alkohol (13%), który dominował nad całością. Wino długie; po <i>pooddychaniu</i> nabrało jeszcze ciekawszego charakteru.<br />
<br />
W miarę upływu trunku z butelki kwestia jednoznacznej oceny Chateau Fonguillon stawała się coraz bardziej frapująca. I to nie ze względu na zawartość alkoholu, ale pewnie nie pozostało to bez znaczenia. Wino zdecydowanie nie służyło do beztroskiego przepijania, choć do medytacyjnego charakteru było mu daleko Czyli w sumie coś, na co liczyłem. Na pewno miało swój charakterystyczny rys - czego także w sumie oczekiwałem. Teoretycznie wszystko więc grało. A praktycznie?<br />
<br />
Krótko - nie do końca odpowiadały mi smaki i aromaty, wśród których liczyłem na większą różnorodność i zdecydowanie bardziej wyczuwalną owocowość. Jasne, nie można mieć wszystkiego. Inną rzeczą jest, że chciałoby się. Żeby jednak nie wyjść na totalnego malkontenta, z czystym sumieniem mogę napisać, że Chateau Fonguillon 2005 to całkiem przyzwoite wino, ze swoistym charakterem. Stosunkowo płaskie, jednak w swoim segmencie cenowym zadowalające. <br />
<br />TomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6046608058466063649.post-45687063662800953262011-12-05T11:44:00.001-08:002011-12-05T12:16:40.282-08:00Marchese Montefusco Merlot Sicilia 2010 IGP<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<style="margin-left: 1em;"="" 1em;="" margin-right:=""><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnG9eJ_XUj6dv8kFTNQHGPKXMSVRBiFLvG3YoSiT7I3A__OCGDbVA1WLPYdayqKQ3HLPofx2_7xf7T8HVeSKNLHLijYgzlZyStqXljsoxbu4kYeDo1GZDqj9W-waQRG3tvBDyAom6nZymz/s320/Merlot+na+bloga.jpg" width="320" /></style="margin-left:></div>
Słowo się <a href="http://owinie.blogspot.com/2011/12/shell-segal-barkan-2010-czyli-jak.html">rzekło</a>, pisać częściej... trzeba? No właśnie - nie trzeba. Można. I się chce zarazem :-) Zatęskniłem trochę za pisaniem i odczuwam sporą frajdę przelewając (nomen omen) winne wspomnienia na wirtualny papier. Nawet w sytuacji, gdy przychodzi mi opisać drugie z kolei słabe wino.<br />
<br />
Niestety, nie mam szczęścia po powrocie na blogowe łamy. Bo oto próbowany przeze mnie niedawno <b>Marchese Montefusco Merlot Sicilia 2010</b> to kolejny niewypał.<br />
<br />
Po nalaniu wina w kieliszek niczego złego oczywiście się nie spodziewałem. Będąc szczerym - na cuda też nie liczyłem; kupiłem rzeczonego Merlota raczej dla wypicia bez głębszego zastanowienia, ot wino do niezobowiązującego, wieczornego popijania. No i spoglądając na nie w szkle mniej więcej to ujrzałem - wiśniowy kolor, ciemniejszy, choć klarowny. Nic nadzwyczajnego.<br />
<br />
Zapach dziwny. Skojarzenia z dymem, czymś wędzonym, całość trochę stęchła; po zakręceniu kieliszkiem wyczułem jednak całkiem interesujące, ciemne, "palone" nuty. Liczyłem wprawdzie na większą owocowość, ale co tam!<br />
<br />
W smaku - rozczarowanie. Przede wszystkim olbrzymia kwasowość i nienaturalne stężenie garbników (ludzie! to Merlot!). Poza tym - dość płaskie, zredukowane. Średnio długie. Ze skojarzeń smakowych blisko temu do śliwki w boczku; po otwarciu się może do wiśni... Zawartość alkoholu wynosiła 13%, co nieszczególnie dziwi jak na Merlota - ale akurat to winu nie przeszkadzało. Co w sumie nie miało większego znaczenia - wino okazało się bowiem totalnie niepoukładane, niesmaczne, słabe po prostu.<br />
<br />
Wyłączny importer, czyli Alma, chwali się na kontretykiecie, że Marchese Montefusco Sicilia 2010 to wino, w którego <i>smaku można wyczuć owocowe nuty czarnej porzeczki, jagody i smażonych konfitur</i>. Jak dla mnie - albo ktoś <i>wysmażył </i>ten opis tylko i wyłącznie dla celów marketingowych, albo pomylił wina przy butelkowaniu.<br />
<br />
Szkoda - tym bardziej, że w Almie kupowałem już naprawdę fajne, niedrogie wina, które z powodzeniem sprawdzały się w różnych sytuacjach.<br />
<br />
Z żalem stwierdzam - nie polecam. <br />
<br />
<br />TomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6046608058466063649.post-60824163177005834812011-12-04T06:03:00.001-08:002011-12-04T10:44:04.027-08:00Shell Segal Barkan 2010, czyli jak odnaleźć się na łamach bloga po przerwieNo dobra, basta. Otwieram leniwie oczy, przeciągam się jeszcze, ale nie trwa to długo - jednym zdecydowanym ruchem wyskakuję z mojego posłania, w którym - w sumie dość skutecznie - ukryłem się od winnego bloga na przeszło pół roku. Czas się zbudzić i to na dobre.<br />
<br />
Wymieniać tu przyczyny i powody, dla których na pewien czas zawiesiłem blogowe pióro na winnym kołku (korku?) byłoby chyba bezcelowe. Dość powiedzieć, że nie była to Jedna Wielka Decyzja na zasadzie <i>od jutra nie piszę bloga, bo mam ważniejsze sprawy na głowie</i>. Czasowe odejście od pisania było dla mnie bowiem niemal naturalnym krokiem wynikającym trochę z braku czasu, trochę ze zmęczenia materiału (tak, tak - by <i>móc</i> się wreszcie napić bez konieczności ujmowania tego na blogu, a na zwykłej serwetce, kartce papieru, w notesie, za pomocą kilku - kilkunastu lakonicznych słów), trochę też ze względu na moment życiowy, w którym akurat przyszło mi się znaleźć - ten zaś był niepośledni i naprawdę nie miałem głowy do pisania o winie (do czytania zresztą także, choć moje ulubione blogi starałem się śledzić możliwie na bieżąco).<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJUU_cE44sftcLVDqBuojmDxMxM981UT1k0lJ1gH95pwLhK24C8L8oFB0D5gCPPgM59qLDzqw4FEeMEcLBhDwD1O9B6Us7kbS47ix943wfHWsICZnPgFqRVGMdFXiCrOMehlDop19okCL4/s320/AiT_20110813_140325.jpg" width="230" /></imageanchor="1"></div>
Po co to piszę? W sumie sam do końca nie wiem. Nie zależy mi na tłumaczeniu się z mojej przerwy w pisaniu, czy gorączkowym usprawiedliwianiu swojej internetowej nieobecności jako autor. Nie ta oglądalność bloga :-) Na pewno chciałem zebrać tu tę dłuższą chwilę w jedną całość, spojrzeć na ostatnie półrocze z blogowej perspektywy. Pić wina wszak nie przestałem, co więcej - sporo dobrego w tej materii mnie spotkało. I w sumie dobrze, że nadszedł moment, gdy ponownie zdecydowałem się o tym pisać.<br />
<br />
Żeby nie przegadać, przechodzę do meritum (jak - nie przymierzając - pewien znany, niekoniecznie przeze mnie lubiany pieśniarz, mój faworyt wśród narcyzów polskich, a tych, trzeba przyznać, u nas niemało). Zacznę od wina, które piłem wczoraj i dziś. Żeby było śmieszniej - wina, które zdecydowanie odradzam.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNGjqFniCMZTvLqah3g-p4_rmr4-XKcZ6iEVm-mtxtZSnPXLq52PFxqdF3ftkBacUnV7JnxaXkONa7NHkxPWqptrEqKMLglCvOCNOBzp0r2Ri3N3rB-4Ex98Sy0RJkjHhE95W4uqHGhfnK/s200/Shell2010.JPG" width="194" /></imageanchor="1"></div>
<b>Shell Segal Barkan 2010</b>, bo o nim piszę, to klapa kompletna. Co rozczarowuje tym bardziej, że po spróbowaniu <a href="http://owinie.blogspot.com/2009/12/shell-segal-barkan-2008.html">wersji z roku 2008</a>, oczekiwania miałem naprawdę spore. No, ale po kolei.<br />
<br />
W kieliszku nic niepokojącego nie zauważyłem. Bardzo jasne, złotawe, z oliwkowym refleksem. Powiedziałbym nawet, że wyglądało interesująco - zwłaszcza, ze względu na szczepy (Sauvignon Blanc, Colombard, Muscat). No i - jakby nie było - na <a href="http://owinie.blogspot.com/2009/12/shell-segal-barkan-2008.html">swojego poprzednika z 2008</a>.<br />
<br />
Nos był jeszcze bardziej frapujący. Kłębiasty, mocno kwiatowy, z wyczuwalną słodyczą. W drugim podejściu zapachniało trochę białymi owocami (gruszka), ale na pierwszym planie cały czas było gęsto i różnorodnie. To, że zapachy momentami ze sobą nie współgrały było z jednej strony zachętą, z drugiej zaś - ostrzeżeniem. Mogło być różnie, ale na pewno miało być mocno.<br />
<br />
W sumie, gdyby poprzestać na wąchaniu, Barkan z 2010 byłby fajnym, obiecującym trunkiem. Ja jednak oczywiście musiałem spróbować... Pierwsze co przyszło mi do głowy, to określenie woda kwiatowa. Wino absolutnie słabe, kwasowości zero, słodycz też nie potrafiła się przebić. Jedyne, co zapamiętałem pozytywnego, to jego całkiem smukła, krągła faktura, ale i ona ginęła w ogólnym słabym wrażeniu. Totalnie rozwodniony trunek, bez jakiegokolwiek charakteru, w ogóle niepoukładany. Drugiego dnia nabrał minimalnie lepszych cech, jednak poprawa była tak kosmetyczna, że w sumie nie wiem, czy nie była tylko wytworem mojej wyobraźni, pragnącej by wino po jednej dobie z brzydkiego kaczątka przemieniło się w łabędzia i olśniło mnie swoim smakiem i charakterem.<br />
<br />
Szkoda tym większa, że opisywany Shell Segal Barkan 2010 stanowił towarzystwo dla dwóch potraw z łososia, które przez weekend udało się nam przygotować (łosoś w pesto z suszonych pomidorów oraz łosoś w glazurze z sosu teryiaki, ananasa i whisky). Doprawdy, słaba to była kompania, raczej na zasadzie <i>na bezrybiu i rak ryba</i> (nomen omen).<br />
<br />
Z żalem stwierdzam - nie polecam.<br />
<br />
A zarazem, raz jeszcze oficjalnie i ostatecznie - witam. Mam nadzieję, że na dłużej :-)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzpmDj9bUb81wN2-ewQg4szqXF_I3x3l2hA9im_CNNFx38ELn-1FAIOtlMMZzEp-lsDLpbW1CQY28h-SacZBasNHwlxmNIwax_J5cbdxk84QwJozJuMlr_flQuBj8y8GHAa4cKsE5kCuDD/s400/Pulpit.jpg" width="400" /></imageanchor="1"></div>TomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6046608058466063649.post-38461906483026800242011-05-03T13:45:00.000-07:002011-05-03T13:47:10.647-07:00Winne Wtorki (3): Markus Molitor Zeltinger Himmelreich Riesling Kabinett 2009<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSVPsziJiaCHWqnKk3eTS07-zCV4VplZaqeG8p8O4bZdQqMu_74qnfAr-ze2O96eoNTDSnSrisM2ii08VSH3YQf2ANf36pFWm6D-ElN1CRJEgGfbokPrtsAJETinYclILBqWpHIUW327xJ/s1600/11524.JPG" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSVPsziJiaCHWqnKk3eTS07-zCV4VplZaqeG8p8O4bZdQqMu_74qnfAr-ze2O96eoNTDSnSrisM2ii08VSH3YQf2ANf36pFWm6D-ElN1CRJEgGfbokPrtsAJETinYclILBqWpHIUW327xJ/s200/11524.JPG" width="43" /></a>Po ostatnim, dość niefortunnym <a href="http://owinie.blogspot.com/2011/04/winne-wtorki-2-mullygrubber-semillon.html">wpisie</a> dot. Winnych Wtorków, miałem krótki, acz treściwy plan. Nadrobić zaległości związane z Mullygruberem i przystąpić do kontynuacji cyklu WW - tym razem z nowo wybranym do degustacji winem - Riesling Kabinett 2009 od Markusa Molitora.<br />
<br />
Niestety. Rzeczywistość spłatała mi kolejnego figla (po mocno opóźniającym się kurierze z winem z Australii). Figiel ów jest tyleż uciążliwy, co długotrwały i z tego oto powodu na czas najbliższy będę zmuszony wycofać się z czynnego uczestnictwa w Winnych Wtorkach. Inicjatywę rzecz jasna całym sobą popieram; w najbliższej przyszłości bliżej mi będzie jednak do sympatyka, niż do zaangażowanego uczestnika.<br />
<br />
Z kronikarskiego obowiązku będę odnotowywał tu kolejne edycje WW, linkując zarazem do opisów pozostałych zaangażowanych w zabawę blogerów. Mając przy tym nadzieję, że gdy już wrócę do czynnego w niej uczestnictwa, i tu zajrzy parę osób, chcących skonfrontować ze sobą parę opisów tego samego wina.<br />
<br />
Miłej lektury:<br />
<br />
<a href="http://amarone.blog.pl/i-juz-cie-nigdy-nie-zapuszcze-winne-wtorki-part-2,15364466,n">Amarone</a><br />
<a href="http://bialenadczerwonym.blogspot.com/2011/05/markus-molitor-zeltinger-himmelreich.html">Białe nad czerwonym</a><br />
<a href="http://czerwone-czy-biale.blogspot.com/2011/05/winne-wtorki-3-markus-molitor-zeltinger.html">Czerwone czy białe?</a><br />
<a href="http://kontretykieta.wordpress.com/2011/05/02/trzeci-maj-prawie-raj/">Kontretykieta</a><br />
<a href="http://jongleur.pl/index.php/archives/394">Nie zawsze wina</a><br />
<a href="http://jongleur.pl/index.php/archives/394">Jongleur</a><br />
<a href="http://ksiazkaiwino.blogspot.com/p/winne-wtorki.html">Książka i Wino</a><br />
<a href="http://www.nasze-wina.pl/auth/news/417/?listbox_class_name=NewsListbox&came_from=/">Nasze-wina.pl</a><br />
<a href="http://www.sstarwines.pl/wino11603">Sstarwines</a><br />
<a href="http://mariuszboguszewski.blogspot.com/2011/05/winne-wtorki-3.html">Uncle Matt in Travel</a> <br />
<a href="http://viniculture.pl/2011/05/03/winne-wtorki-3/">Viniculture</a><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSVPsziJiaCHWqnKk3eTS07-zCV4VplZaqeG8p8O4bZdQqMu_74qnfAr-ze2O96eoNTDSnSrisM2ii08VSH3YQf2ANf36pFWm6D-ElN1CRJEgGfbokPrtsAJETinYclILBqWpHIUW327xJ/s1600/11524.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br />
</a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoVAauvmS356Pw5B5b_h8cCCAm6GVTAPMcrVEV7TRCjUCi3iEcIGhGCsX8wc6yVhBttuUevAOTfyv48xqdQPjpe6ilNJbbD8AuWi4-RgWTa22Oe7Lti99rrdF1dLNhXFed8sp6r25jIUTs/s1600/winne-wtorki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="71" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoVAauvmS356Pw5B5b_h8cCCAm6GVTAPMcrVEV7TRCjUCi3iEcIGhGCsX8wc6yVhBttuUevAOTfyv48xqdQPjpe6ilNJbbD8AuWi4-RgWTa22Oe7Lti99rrdF1dLNhXFed8sp6r25jIUTs/s320/winne-wtorki.jpg" width="320" /></a></div>TomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6046608058466063649.post-27394534071501294392011-04-19T13:59:00.000-07:002011-04-19T13:59:00.559-07:00Winne Wtorki (2): Mullygrubber Semillon Chardonnay 2010<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDxeJb7v6uMa9fQGGniPKRfa1E_gftnOd5mYk8cpqOPrS_f_QAuB1rt6c5noB3AEZfgdbn7ie3eM6m0MTidkVRDjVt6XYRRVG_wEdKvcwkTe2CxyVT9P2VpJaQ4yiqaAo7LbVIEnJoFymq/s1600/image_func.jpeg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDxeJb7v6uMa9fQGGniPKRfa1E_gftnOd5mYk8cpqOPrS_f_QAuB1rt6c5noB3AEZfgdbn7ie3eM6m0MTidkVRDjVt6XYRRVG_wEdKvcwkTe2CxyVT9P2VpJaQ4yiqaAo7LbVIEnJoFymq/s200/image_func.jpeg" width="131" /></a></div>Mamy drugi Winny Wtorek, więc czas przystąpić do... linkowania. Niestety, wino, które zamówiłem w ubiegłym tygodniu jest jeszcze w drodze (sic!), stąd miast opisu wrażeń i wyrażenia opinii pozostaje mi tylko wrzucenie linków do postów, które napisali pozostali blogerzy zaangażowani w naszą zabawę. Postaram się nie czytać za wiele z ich recenzji, starając się być jak najbardziej subiektywnym, przygotowując swój opis. Mam nadzieję, że do następnego WW Mullygrubber do mnie dotrze :-)<br />
<br />
Miłej lektury:<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><a href="http://dotrzechdych.pl/winny-wtorek-do-trzech-dych/">Do trzech dych</a> </div><div style="text-align: justify;"><a href="http://mariuszboguszewski.blogspot.com/2011/04/winne-wtorki-2.html">Uncle Matt in travel</a></div><div style="text-align: justify;"><a href="http://viniculture.pl/2011/04/19/winne-wtorki-2/">Viniculture</a></div><div style="text-align: justify;"><a href="http://www.sstarwines.pl/wino11517">SStarwines</a></div><div style="text-align: justify;"><a href="http://czerwone-czy-biale.blogspot.com/2011/04/winne-wtorki-2-mullygrubber-semilion.html">Czerwone czy białe</a></div><div style="text-align: justify;"><a href="http://kontretykieta.wordpress.com/2011/04/19/antypody-antypodow/" target="_blank" title="kontretykieta">Kontretykieta</a></div><div style="text-align: justify;"><a href="http://winnapasja.blogspot.com/2011/04/winne-wtorki-mullygrubber-semilion.html">Winna Pasja</a></div><div style="text-align: justify;"><a href="http://ksiazkaiwino.blogspot.com/p/winne-wtorki.html">Książka i wino</a></div><div style="text-align: justify;"><a href="http://bialenadczerwonym.blogspot.com/2011/04/mullygruber-semillonchardonnay-2009.html">Białe nad czerwonym</a></div><div style="text-align: justify;"><a href="http://www.winne-przygody.pl/2011/04/winne-wtorki-2-gruba-molly.html">Winne Przygody</a> </div>TomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6046608058466063649.post-48354384614233511142011-04-05T12:17:00.000-07:002011-04-05T12:17:35.209-07:00Winne Wtorki (1): McGuigan Estate Shiraz 2009<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuHAJ7Y2iKo9-730xXs8YkiVejUiy8mBM62Kb70CwSJHIHj03JKxWYBGaiDJJzLKTFuRQnQiUgA0TMZPSizIloiLT6L8EVLoiOJxGFwxUSsoAMISX0phr-MMb33ndIjJqgSY2MGpUX7cTv/s1600/WinneWtorki1.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuHAJ7Y2iKo9-730xXs8YkiVejUiy8mBM62Kb70CwSJHIHj03JKxWYBGaiDJJzLKTFuRQnQiUgA0TMZPSizIloiLT6L8EVLoiOJxGFwxUSsoAMISX0phr-MMb33ndIjJqgSY2MGpUX7cTv/s200/WinneWtorki1.JPG" width="149" /></a></div>Pierwsze koty za płoty! <a href="http://owinie.blogspot.com/2011/04/niewinne-wtorki.html">Winne Wtorki</a> oficjalnie rozpoczęte, butelki australijskiego shiraza od McGuigana w paru polskich domach odkorkowane, można zacząć degustację!<br />
<br />
Z tego co zdążyłem zauważyć, większość (wszyscy?) zainteresowanych zdążyła już opisać swoje wrażenia po degustacji pierwszego wspólnego - wirtualnie rzecz jasna - wina, stąd by być w stu procentach subiektywnym, powstrzymałem się od czytania ich opinii. Co przyszło mi z niemałym trudem. Stąd więc, by zaś dłużej się nie męczyć i móc zapoznać się z notkami degustacyjnymi wszystkich uczestników naszej zabawy, dorzucam swoje trzy grosze do dyskusji.<br />
<br />
Kieliszek - kolor pełnej czerwieni, tu i ówdzie z ciemniejszym refleksem. Choć całość nieprzesadnie przekonująca; od shiraza oczekiwałbym bardziej zdecydowanej barwy. Mętnawe.<br />
<br />
Charakter szczepu od razu za to czuć w nosie. Aromaty wędzone, w tle skojarzenia tostowe. Po zakręceniu kieliszkiem jest... gorzej. Buchnęło wędzarnią, zaplątały się tu i ówdzie czerwone przejrzałe owoce. Zrobiło się mało świeżo, widoki na dobre wino - marne.<br />
<br />
Na podniebieniu zaskoczenie - jest całkiem (jak na wrażenia aromatyczne) nieźle. Wino jest stosunkowo miękkie, nieźle ułożone, momentami wręcz pluszowe. Wyważona, średniej długości końcówka współgra z miękkimi, niemal niezauważalnymi taninami. Zniknęły szorstkie i nieprzyjemne wrażenia znane z aromatu. Oto w ustach mamy bowiem całkiem niezłe, nowoświatowe, oparte na fajnej kwasowości i smaku dojrzałych czerwonych owoców wino. Nic filozoficznego, choć prostackim też bym go w sumie nie nazwał.<br />
<br />
Moje odczucia po pierwszej odsłonie Winnych Wtorków są ambiwalentne. W skrócie próbowany shiraz można by określić tak: oko nieprzekonujące, aromat momentami odstręczający, usta poprawne choć bez większych zachwytów.<br />
<br />
Werdykt? Ujdzie. Choć jednak trochę za drogo jak na takie wino (45 zł).<br />
<br />
***<br />
Z kronikarskiego obowiązku - z uwagi na aktualnie niedostępny dla mnie rocznik 2008, w Winny Wtorek opisałem wino z rocznika 2009 (również dopuszczonego do naszej zabawy).TomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6046608058466063649.post-83725461321440161762011-04-04T14:41:00.000-07:002011-04-04T14:41:40.555-07:00(Nie)winne wtorki<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEMdiDQK9J-I6bEq_YO_yTOwRyEFkHX6_p3Fih0tdkwgCgyF5nlBmfdXTx7hk2Nki4Xi3HbiHo_9QBD1SopMytfBhAPjIkYr-n1x6voWlw6iqYFTWN3WA19B4dKCcyGxUVNO8j9MRBqS4L/s1600/IMG_0735.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEMdiDQK9J-I6bEq_YO_yTOwRyEFkHX6_p3Fih0tdkwgCgyF5nlBmfdXTx7hk2Nki4Xi3HbiHo_9QBD1SopMytfBhAPjIkYr-n1x6voWlw6iqYFTWN3WA19B4dKCcyGxUVNO8j9MRBqS4L/s200/IMG_0735.JPG" width="150" /></a></div>Gdy (nie tak znowu dawno temu) czytałem <a href="http://bialenadczerwonym.blogspot.com/2011/01/wino-roku-2010.html">podsumowanie</a> 2010 roku na blogu <a href="http://bialenadczerwonym.blogspot.com/">Białe nad Czerwonym</a>, rzuciła mi się w oczy uwaga autora tycząca się nowo powstających winnych wortali, który przy szczerze wyrażanej dla nich aprobacie konstatował, iż za dużo w polskim winnym internecie dowódców, za mało zaś Indian. <br />
<br />
Minęły trzy miesiące z niewielkim okładem i wygląda na to, że mamy pierwszą jaskółkę. Oto Kuba z bliźniaczo nazwanego (choć będącego w stu procentach odrębnym i równie ciekawym internetowym bytem) bloga <a href="http://czerwone-czy-biale.blogspot.com/">Czerwone czy Białe</a> postanowił skrzyknąć paru blogerów piszących o winach i skupić ich wokół, co tu dużo gadać, doprawdy interesującej inicjatywy, nazwanej <a href="http://czerwone-czy-biale.blogspot.com/2011/04/gdyby-takczyli-winne-wtorki-na-start.html">Winnymi Wtorkami</a>.<br />
<br />
Choć blog to nie wortal (a może właśnie dlatego?), nie sposób przejść obok pomysłu Kuby obojętnie. Sednem pomysłu jest bowiem jego prostota. Oto w każdy pierwszy i trzeci wtorek miesiąca grupa zrzeszonych wokół idei Winnych Wtorków blogerów odkorkuje butelkę tego samego wina (wcześniej wskazaną przez kolejnych uczestników zabawy), by opisać wrażenia na swoim blogu. W ten sposób będziemy uczestniczyć w swego rodzaju wirtualnej degustacji, publikując nasze opinie (mam nadzieję, że będą skrajnie różne) i wyrażając głośno zdanie na temat degustowanego wina.<br />
<br />
Cel? Pewnie można by wskazać parę. Próba integracji środowiska, zaprezentowanie Czytelnikom różnorodności opinii na temat tego samego wina (często pomaga to "odczarować" świat win dla ludzi nie interesujących się nimi bliżej), pokazanie, że ludzie piszący o winach na blogach potrafią razem stworzyć coś fajnego i ciekawego... Nie mniej istotne wydaje mi się uczestnictwo we wspólnej degustacji - wprawdzie wirtualnej, ale zawsze (w co wierzę) frapującej i inspirującej.<br />
<br />
Jak do tej pory chęć do udziału w zabawie wyrazili:<br />
<br />
<div style="color: red; text-align: justify;"><b><a href="http://bialenadczerwonym.blogspot.com/">Białe nad czerwonym</a></b></div><div style="color: red; text-align: justify;"><b><a href="http://czerwone-czy-biale.blogspot.com/">Czerwone czy białe </a></b></div><div style="color: red; text-align: justify;"><b><a href="http://kontretykieta.wordpress.com/">Kontretykieta</a></b></div><div style="color: red; text-align: justify;"><b><a href="http://ksiazkaiwino.blogspot.com/">Książka i wino</a> </b></div><div style="color: red; text-align: justify;"><b><a href="http://owinie.blogspot.com/"> </a></b></div><div style="color: red; text-align: justify;"><b><a href="http://mariuszboguszewski.blogspot.com/">Uncle Matt in travel</a></b></div><div style="color: red; text-align: justify;"><b><a href="http://www.winne-przygody.pl/">Winne Przygody - blog winem pisany</a></b></div><div style="color: red; text-align: justify;"><b><a href="http://winezine.pl/">WineZine</a></b></div><div style="color: red; text-align: justify;"><b><a href="http://viniculture.pl/">Viniculture.pl</a></b></div><br />
no i <b><a href="http://owinie.blogspot.com/">ja</a></b><br />
<br />
Startujemy już jutro. Jeśli kto chętny do czynnej partycypacji - niech śle maila wprost do <a href="http://www.blogger.com/profile/03876404419372373682">Kuby</a>. Pozostałych zapraszam do czytania i komentowania, nie tylko tu, ale i na każdym z powyższych blogów. <br />
<br />
Do wtorku!TomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6046608058466063649.post-89072835831590367992011-03-19T10:37:00.000-07:002011-03-19T10:37:33.753-07:00Io Teroldego Vallagarina Armani IGT 2008<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguepI9MOqn-vliLnpg_d-OYUr9VAL2LLh9xVDzZKwZjCA7FIr5w5Cc8Wa6l6S9Bgij7REvsGMvl3zAunQBvOU_rjtSSPxbVlFsamlhC694hZ-OzpKpCw-3wyJ1EfkMkAwQpNnPMNDT3j6D/s1600/Io+Teroldego.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguepI9MOqn-vliLnpg_d-OYUr9VAL2LLh9xVDzZKwZjCA7FIr5w5Cc8Wa6l6S9Bgij7REvsGMvl3zAunQBvOU_rjtSSPxbVlFsamlhC694hZ-OzpKpCw-3wyJ1EfkMkAwQpNnPMNDT3j6D/s200/Io+Teroldego.JPG" width="148" /></a></div><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7pD9rKw7ZhyphenhyphenQ-rnNF08hQjE9ZGWEFF4CxQG14WrjVOjrNx0J4gLhDi1WsvJqVRuJOXzFdCBgkLFptsRTWK-sAxFQf06PebAmTTzJ6oE353uPnaYQcaGsLGUAJ9WLdiW96mbvNhYoAlrcF/s1600/teroldego.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><br />
</a><br />
<span style="font-weight: bold;">Nazwa:</span> <span style="text-decoration: underline;"></span><a href="http://www.albinoarmani.it/us/prodotti/ioarmani_teroldego.html">Io Teroldego Vallagrina Armani IGT 2008</a><br />
<span style="font-weight: bold;">Pochodzenie: </span>Włochy<br />
<span style="font-weight: bold;">Region:</span> Trydent<br />
<span style="font-weight: bold;">Apelacja: </span>Vallagarina, IGT<br />
<span style="font-weight: bold;">Szczepy: </span>Teroldego<span style="font-weight: bold;"><br />
</span><span style="font-weight: bold;">Rocznik:</span> 2008<br />
<span style="font-weight: bold;">Zakup: </span>Alma (Renoma), Wrocław<br />
<span style="font-weight: bold;">Cena:</span> ok. 40 zł<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Niedawno próbowane przeze mnie wino z Trydentu było moim debiutem w materii szczepu teroldego. Sam fakt, że nie miałem okazji obcować z nim nigdy wcześniej był dla mnie wystarczającym powodem do sięgnięcia po butelkę trunku z winnicy Armani. Jak niebawem się okazało, grona z tego rodzaju mają swoją własną niebanalną <a href="http://www.magazynwino.pl/948sd_elisabetta_foradori__renesans_lokalnosci.html">historię</a>, co uczyniło degustację jeszcze ciekawszą. Do rzeczy zatem.<br />
<br />
Trunek w kieliszku prezentuje się klarownie. Barwa rubinowa, ładnie się mieni, tu i ówdzie wpada w matowy kolor dżemu truskawkowego.<br />
<br />
Pierwszy kontakt z aromatem wina to przede wszystkim skojarzenia z dymem i tytoniem; nuty owocowe zdecydowanie w drugim planie, mocno zredukowane. Gdy wino pooddychało, wyczułem aromaty ciemnych owoców, z śliwką na czele. W dalszym ciągu zdecydowana przewaga nut dymnych i skórzanych.<br />
<br />
Usta mocno kwasowe, żywe, niesforne. Trunek zdaje się być chropowaty (choć tanin niewiele), może otworzyłem tę butelkę nieco za wcześnie? Wino długie, z przesiąkniętym goryczką finiszem; owocu początkowo nie uświadczysz. Charakterne.<br />
<br />
Im dalej w las - tym lepiej. Wino stało się miękkie, chropawe ziołowe nuty w finiszu wygładziły się, budowa nabrała większej mocy, przy zachowaniu eleganckiej krągłości. Pojawiły się też nuty jeżynowe, co ciekawie spięło w całość pozostałe wrażenia.<br />
<br />
Jak nic wino na długie godziny. Polecam bez cienia wątpliwości - sam zaś zabiorę się zapewne za dalszą eksplorację tematyki teroldego. Wszelkie sugestie w temacie mile widziane :-)TomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6046608058466063649.post-36415174947016055272011-01-09T04:47:00.000-08:002011-01-09T04:50:00.662-08:00Trivento Shiraz Malbec 2009<div class="separator" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjokENSKY-yH4RvCJmSiJrJQUdJ0fvXNYMdfJ2EbIgaIrrRhEd_fg-5_BU26NQoVjPIVwESsF7X_BaFDLZIBF6rxyx8xmauYuGb4uEUrnmp1dcJoup4csnjf_JtL_4Dz0Ork7RdI218hyphenhyphen67/s200/trivento.JPG" width="150" /></div><br />
Zazwyczaj, gdy będąc w towarzystwie nastrój nie sprzyja kontemplowaniu winnego trunku (umówmy się, że nie zawsze jest czas na wino trudne), decyduję się na butelkę któregoś z reprezentantów Nowego Świata, tusząc, iż zaproponowane wino spodoba się obecnym, ja zaś nie będę zmuszony nabywać Carlo Rossi, czy innej Sophii. No i przy okazji spróbuję kolejnego przyjemnego, nietrudnego i smacznego wina, co samo w sobie także bywa przedmiotem mojego szczególnego zainteresowania. Tak też - pokrótce rzecz ujmując - doszło do zakupu argentyńskiego <a href="http://trivento.com/sitio/triventoenglish.htm">Trivento</a>.<br />
<br />
W kieliszku wino nie zachwyciło, choć wyglądało przyzwoicie; kolor średnio dojrzałej wiśni, klarowne, może trochę nazbyt rozwodnione jak na Malbeca.<br />
<br />
Nos dość jednowymiarowy; skojarzenia głównie pikantne. Na pierwszym planie trochę za dużo alkoholu, choć może temperatura wina była ciut za wysoka.<br />
<br />
Usta to przede wszystkim żywa kwasowość, choć brak równoważącej jej słodyczy; wino zdaje się być nieułożone. Mało owoców, niewiele też czuć smaków charakterystycznych dla Shiraza. Przeważają aromaty ciemne (czekolada?). W dłuższej perspektywie niedojrzała wiśnia. Finisz długi; na plus zdecydowanie należy zaliczyć fajne, miękkie garbniki.<br />
<br />
Trivento Shiraz Malbec 2009 okazało się słabym winem, przede wszystkim ze względu na swoją małą owocowość i ogólny brak harmonii (czyli <i>de facto</i> tych elementów, które stanowią o ogólnie pojętym charakterze win z Nowego Świata). Miękkie taniny i skojarzenia z czekoladą to trochę za mało.TomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6046608058466063649.post-49429519449210231632011-01-07T11:38:00.000-08:002011-01-08T12:35:02.752-08:00Thummerer Egri Bertram Cuvée 2006<div class="separator" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTMOpnnCP1dJ8Z7VdiRHUbsI6vfnMjFBi2KhSIkp5_cb9eRIQZUMgad334jLXScK1AofawvmzY6s2zcn73bC2LNxU0Qk9zF4h4fNnSwODsxjNnsMBZy0uzaM7G9u5qGx44676L6AfDw0Wb/s200/bertram+egri+cuvee.jpg" width="118" /></div>Dłuższa chwila upłynęła od momentu, w którym ostatni raz piłem węgierskie wino. Szczerze powiedziawszy, w ramach bloga Węgry kojarzą mi się przede wszystkim z winiarnią Borpince i rewelacyjnym <a href="http://owinie.blogspot.com/search/label/Feh%C3%A9rv%C3%A1ri%20Soml%C3%B3i%20Olaszrizling">Olaszrizlingiem</a> z Somló z 2004 roku, który uznałem za najlepsze białe wino przed dwoma laty (właśnie się zorientowałem, że nie było tu jeszcze ani słowa o Egri Bikaverze, zaś o Tokaju przydarzyło mi się wspomnieć tylko <a href="http://owinie.blogspot.com/2010/08/dobrze-jest-kiedys-wrocic.html">raz</a> i to też przy okazji; ot na przekór węgierskim stereotypom :-)). Tym chętniej odkorkowałem butelkę z madziarskim trunkiem; tym razem padło na Thummerer Egri Bertram Cuvée 2006.<br />
<br />
Z kronikarskiego obowiązku - egerskie wino to blend trzech szczepów; mamy w nim Kékfrankosa, jest także Blauburger oraz Merlot. Trunek pochodzi od <a href="http://www.thummerer.hu/">Thummerera</a>.<br />
<br />
Oko wiśniowe, w pewnym stopniu przyczernione i mało klarowne. Choć - oddajmy sprawiedliwość - wino zdaje się być nieco wodnite.<br />
<br />
Nos w pierwszym kontakcie rozczarowuje - syntetyczny, kompotowy, wiedzie skojarzenia wprost do przesłodzonego dżemu wiśniowo-malinowego. W dłuższej perspektywie jednak zyskuje, nabierając ciemniejszych odcieni czekolady i śliwki.<br />
<br />
W ustach wino zdaje się być jeszcze zielone, niedojrzałe (rocznik 2006!); jest lekkie, wodnite, w niedługim finiszu gryzie cierpkimi i zielonymi taninami. Gdy wino pooddychało, nabrało walorów pozytywnych, na czele z ciekawymi, suchymi i lekko trzeszczącymi garbnikami. Na pierwszym planie wyodrębniły się, mocno zredukowane na początku, aromaty bzu i dzikiej róży. Wino chropowate, niepokorne, z całą pewnością z charakterem.<br />
<br />
Thummerer Egri Bertram Cuvée 2006 okazał się ciekawym winem z potencjałem; biorąc pod uwagę to jak się rozwijało, zdecydowanie zalecam dekantację. Kontrowersyjny i intrygujący trunek.TomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6046608058466063649.post-51044871803456649112011-01-06T15:31:00.000-08:002011-01-06T15:31:51.259-08:00Pierwsze koty za płoty<div class="separator" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" height="150" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivgxDpnagr7YZrNMKlZVf_-Yql7NaI2TM9Lgmiby2U2chyphenhyphenxbViHzRzmL9HwBfMkBcGiws51JmdUDiCv5WGubf0yxCT315iEzYgHO3JKUuTu7CocNxqcVSI8qDKitQmP3zLd38S4GDHLG9b/s200/20101231278.jpg" width="200" /></div>Ostatnie święta Bożego Narodzenia wspominam szczególnie ciepło. Pomijając szereg powodów, o których pisanie tu nie posiada większego uzasadnienia, chciałbym wspomnieć o jednej szczególnej przyczynie. Oto jeden z moich interlokutorów przy rodzinnym stole mocno zaangażował się w dyskusję o winie i pochodnych. A że naprawdę miał wiele do powiedzenia (na stałe pracuje w Orlando, gdzie jest cenionym szefem kuchni), rozmowa była zdecydowanie interesująca.<br />
<br />
Z naszej dyskusji wyniosłem wiele. Co jednak ważniejsze (również w kontekście bloga), stała się ona dla mnie bezpośrednią inspiracją do zorganizowania niewielkiego winiarskiego <i>eventu</i>, czyli pierwszej prowadzonej przeze mnie degustacji win. Którą przeprowadziliśmy w gronie 8 osób, rozpoczynając niedawny wieczór sylwestrowy.<br />
<br />
Próbowaliśmy czterech win - Kendermanns Riesling Kabinett 2008, Cono Sur Gewürztraminer 2010, Michel Torino Cabernet Sauvignon 2009 i <span style="color: black;">Castello Monaci Pilùna Primitivo 2009. </span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" height="212" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRokz0DszCyVIL0-w3Ap6dEwPdGK_KLqvV6uhc3Z4qx2k75Sj_YYL6alvSgi5tbxbC5PRnMNZVKT08gkW33wTItYRn6tAgbhPfgetjHy-dEm_nbF6OmORmt3uBnQzgAG0aP803Ui_Z00eg/s320/20101231277.jpg" width="320" /></div><br />
<span style="color: black;">Bezapelacyjnie zwyciężył Riesling, który przypadł do gustu wszystkim zebranym, bez wyjątku. Ba - w mojej ocenie było to najlepsze białe wino, jakie piłem w 2010 roku. Docenione zostało także próbowane przez nas Primitivo, choć w tym przypadku werdykt był niejednomyślny, a i na oceny pozytywne wino musiało chwilę poczekać (zdecydowanie trzeba dać mu pooddychać). Kontrowersyjny był chilijski </span>Gewürztraminer, szalenie młode wino; w nosie bardzo aromatyczny i obiecujący, w ustach niestety mocno zielony i niedojrzały. Myślę, że za rok będzie spokojnie można do niego wrócić. Najsłabsze oceny zebrał argentyński Cabernet Sauvignon, który oceniony został jako nijakie i nieprzekonujące wino.<br />
<br />
Sama degustacja trwała około półtorej godziny; wypadła doprawdy interesująco, momentami dochodziło do zażartych sporów o oceny poszczególnych trunków. Co cieszy, chyba udało mi się trochę "odczarować" wino postrzegane nieraz jako trunek, którego degustowanie wymaga wręcz nadprzyrodzonych umiejętności i wiedzy z tajemnych ksiąg. Samo prowadzenie zaś podobnego typu wydarzenia wymaga niemałych umiejętności oratorskich i sporej wiedzy, stąd też sporo jeszcze przede mną :-) W tym miejscu chylę czoła przed zawodowcami, których szczerze podziwiam.<br />
<br />
Z drugiej strony - polecam każdemu miłośnikowi wina przeprowadzenie podobnego wydarzenia w gronie przyjaciół, niekoniecznie na codzień obcujących z winami. Fantastyczne doświadczenie. Zaś wszystkim obecnym podczas degustacji, czyli Ani, Agnieszce, Marcinowi, Karolinie, Pawłowi oraz Asi i Pawłowi serdecznie dziękuję - przede wszystkim za cierpliwość :-)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLiIa_45Tl4uGBr30-aSb-V44e7DPlvS5PTW-pEFL-9AYrJxFFGwCYtggPpHlfutpuLCZZOcnxp27ASugIbmgbB7b-f3oSzTITxOa-3GOHOjujdlKoDjrmQSkSjn7z2Jw1pHC51vPgVxsF/s320/20101231279.jpg" width="320" /></div>TomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6046608058466063649.post-49196787771439560992011-01-03T08:22:00.000-08:002011-01-03T08:22:05.882-08:00Wehikuł czasu, czyli podsumowanie 2010 rokuPo szaleństwach sylwestrowej nocy (w niepośledni sposób z winem związanej, ale o tym innym razem) czas najwyższy na ostatnie, tradycyjne już zerknięcie przez ramię i przytoczenie co ciekawszych wrażeń z minionego 2010 roku. Wydaje mi się, że tych było niemało, co w sposób oczywisty cieszy. Wybór rzecz jasna subiektywny.<br />
<br />
<b>Wino roku - czerwone</b><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhl1YTgKOT9j0LOgt4X8DdGU_wmtNvsGS86IifgbpoD7P6MwQcZK8I-hBJfbqlkfn9h5tuWksrKHLztJTpUu9gnpRHSb_4SAR1csQbJtgQzyqYa4NFQFla2m4U_uCHhRMEGo4W5F2abB6CB/s1600/IMG_0004.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhl1YTgKOT9j0LOgt4X8DdGU_wmtNvsGS86IifgbpoD7P6MwQcZK8I-hBJfbqlkfn9h5tuWksrKHLztJTpUu9gnpRHSb_4SAR1csQbJtgQzyqYa4NFQFla2m4U_uCHhRMEGo4W5F2abB6CB/s200/IMG_0004.JPG" width="101" /></a><a href="http://owinie.blogspot.com/2010/05/gulfi-nero-davola-rossoblejo-2007.html">Gulfi Nero d'Avola Rossojbleo 2007</a><b> - </b>zakupione przeze mnie po dłuższym czasie spędzonym w towarzystwie li tylko trunków austriackich. Szukałem w tamtym momencie wina złożonego, trudniejszego, mogącego dać mi trochę oddechu od charakterystycznych i dość jednowymiarowych win z posiadłości Johanna Gasslera. Otrzymałem to wszystko i jeszcze trochę więcej; próbowane przeze mnie Gulfi to wino ciekawe, zyskujące z czasem, wciągające. Zdecydowanie godne polecenia.</div><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<u>Wyróżnienia: </u><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuaeQHgmGkO6GqyE9dVvK9pYxy672bcMTbGUYi8vijGO22mUBrDZZvbF6R611FAHAi4Wei3lZdM3dNk7mSTEyfNUe_sm4-1eNAJzapUlVAUFc88_IrHbqBqNrb6NFQP6LslpYrEW-kELLC/s1600/MaraniGood.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuaeQHgmGkO6GqyE9dVvK9pYxy672bcMTbGUYi8vijGO22mUBrDZZvbF6R611FAHAi4Wei3lZdM3dNk7mSTEyfNUe_sm4-1eNAJzapUlVAUFc88_IrHbqBqNrb6NFQP6LslpYrEW-kELLC/s200/MaraniGood.jpg" width="138" /></a></div><a href="http://owinie.blogspot.com/2010/12/telavi-marani-akhasheni-2005.html?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+OWinie+%28O+winie%29">Telavi Marani Akhasheni 2005</a> - wyróżnione <i>de facto</i> z jednego zasadniczego powodu: nie pomnę, bym próbował w ubiegłym roku innego wina półsłodkiego. Już sam ten fakt daje gruzińskiemu trunkowi pewną przewagę. Co jednak dużo ważniejsze - to wino jest po prostu bardzo dobre. Wyważone, wyprodukowane na bazie ciekawego szczepu (Saperavi), niezobowiązujące. W pewien jednak sposób intrygujące (nuty toffi w finiszu). A to wszystko przy nader przystępnej cenie.<br />
<br />
<b> </b><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnz0X_2VBQtH6hXjGuf5oe3jrSOVvOGrOYeguMZsKzravHDZPh3CJmbzRfdB_e7QaFVgUP6zmrjevjvDCFH2PaY4ZwdnE9rNyfHdH0U6ARKSnHSTTWkQrcaVPsfz1MmTzSM6b12pcCE_ca/s1600/20110102283.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnz0X_2VBQtH6hXjGuf5oe3jrSOVvOGrOYeguMZsKzravHDZPh3CJmbzRfdB_e7QaFVgUP6zmrjevjvDCFH2PaY4ZwdnE9rNyfHdH0U6ARKSnHSTTWkQrcaVPsfz1MmTzSM6b12pcCE_ca/s200/20110102283.jpg" width="163" /></a></div><span style="color: red;">Castello Monaci Pilùna Primitivo 2009</span> - które dostało się do podsumowania rzutem na taśmę; piłem je podczas spotkania sylwestrowego (o czym, zgodnie z zapowiedzią, niebawem będzie szerzej). Arcyciekawe wino; nos wprawdzie zredukowany, jednak usta - świetne. Harmonijne, bardzo interesująco się rozwijające, z dominującymi nutami wędzarni i pieprzu oraz świetnym atakiem garbników.<b> </b>W dłuższej perspektywie wyczułem aromaty ciemnych, czerwonych owoców; zdecydowanie frapujący trunek.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<b>Wino roku - białe</b><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiiLlSc9pzQVgVbqi1FNIV8VwujWfiWpzjPP3AlvhbrQZD6m1M_MaSe8zA_j-54JQbj2I98PfX0DWz4PIL4m4k3XW-iJfUqhzpfuKSA2F-HYeBZbIK_rhbSHjhXinkxGTK6AwMWgBYLvpY/s1600/20110102284.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiiLlSc9pzQVgVbqi1FNIV8VwujWfiWpzjPP3AlvhbrQZD6m1M_MaSe8zA_j-54JQbj2I98PfX0DWz4PIL4m4k3XW-iJfUqhzpfuKSA2F-HYeBZbIK_rhbSHjhXinkxGTK6AwMWgBYLvpY/s200/20110102284.jpg" width="150" /></a></div><span style="color: red;">Kendermanns Riesling Kabinett 2008</span> - w tej kategorii bezsprzeczny i niezaprzeczalny nr 1. Świetna równowaga, subtelna kwasowość, kapitalny finisz. Bardzo harmonijne wino, z jednej strony aksamitne i smukłe, z drugiej zaś nie tracące charakterystycznego dla szczepu pazura, który czyni trunek nieco niesfornym. To wszystko zaś otrzymujemy za butelkę wartą mniej niż 30 zł! Fantastyczny riesling.<br />
<br />
<b> </b><br />
<b> </b><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<u>Wyróżnienie:</u><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIb6u_NpROaIJF9cB8V107omfyuRTgX0G_xdDBht0HX_6rd0q6Jusspm500pbiVVw9LvRxEkSou7Ut9NA_W8yXU06s-OcHTbjnwY4EKv8a5iQUo3v-CJzmU-Q_s-E0kdQHjwWua1WwcCqJ/s1600/pinot+gris.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIb6u_NpROaIJF9cB8V107omfyuRTgX0G_xdDBht0HX_6rd0q6Jusspm500pbiVVw9LvRxEkSou7Ut9NA_W8yXU06s-OcHTbjnwY4EKv8a5iQUo3v-CJzmU-Q_s-E0kdQHjwWua1WwcCqJ/s200/pinot+gris.JPG" width="105" /></a></div><a href="http://owinie.blogspot.com/2010/12/letnie-reminiscencje-cz-6-swoje-jednak.html">Pinot Gris Jaworek 2009 </a>- świetne wino, bez żadnej taryfy ulgowej dla jego "polskości". Ładny balans, ciekawy nos, bardzo dobrze zbudowane usta. Są aromaty typowe (gruszka, melon), są i elementy nieco bardziej intrygujące (pluszowy, odrobinę "zakurzony", zimny nos). Dobry prognostyk dla win Lecha Jaworka, z których kilka z rocznika 2009 wypadło cokolwiek ciekawie. Co zarazem dobrze wróży polskim winom w ogóle - progres jest widoczny.<br />
<br />
<b> </b><br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<b>Wydarzenie roku</b><br />
<br />
<b></b>Bez dwóch zdań - <a href="http://www.magazynwino.pl/42_archiwum_mw/132_archiwum_wydan/1037_numer_48__6_2010__/1038_artykuly_6/845_grand_prix_2010__najlepsze_wina_roku.html">Grand Prix Magazynu Wino 2010</a>. Listopadowe spotkanie, podczas którego, dzięki uprzejmości redakcji MW, miałem możliwość wypowiedzieć się na temat najlepszych win 2010 roku w Polsce, wspominam bardzo dobrze.Winiarskich wydarzeń w kraju mamy coraz więcej (i dobrze!), jednak w moim odczuciu trudno je porównać ze wspomnianym spotkaniem; głównie ze względu na realną możliwość oceny próbowanych win. Co dla blogera nadal pozostaje bardzo istotnym faktem.<br />
<br />
<b>Blog roku</b><br />
<br />
Jako, że bloga sam prowadzę, często i chętnie zaglądam cóż ciekawego ma do powiedzenia "konkurencja" :-). A że ma do powiedzenia bardzo dużo i najczęściej bardzo interesująco, pomyślałem, że wskażę w tym miejscu 3 blogi, które w 2010 roku odwiedzałem najczęściej. Starając się autorom zanadto nie słodzić.<br />
<br />
<a href="http://mojewina.blogspot.com/">Moje Wina </a>- w moim odczuciu absolutnie bezkonkurencyjny. Jest ciekawie, dowcipnie, merytorycznie. Co więcej - pomysł cały czas jest rozwijany. Zainteresowanych odsyłam do <a href="http://winezine.pl/">Wine Zine</a>, czyli kontynuacji i rozszerzonej wersji bloga.<br />
<br />
<a href="http://iwines.blogspot.com/">Wine Notes</a> - czyli jak z prostego dziennika internetowego dokumentującego spróbowane wina zrobić bloga, na którym relacje podróżnicze mieszają się z felietonem, a winne dylematy sąsiadują z opisem winiarskich wydarzeń w skali kraju. Wszystko na niezmiennym, wysokim poziomie. <br />
<br />
<a href="http://bialenadczerwonym.blogspot.com/">Białe nad Czerwonym</a> - gdzie wino jest pretekstem do poznawania i opisywania coraz to nowych wrażeń. W większości rzecz jasna związanych z winem właśnie, zdarzają się jednak i inne alkohole (nalewki, piwa), czasem autor zahaczy o <i>stricte</i> kulinarny temat (jak gęsina), bywa, że zachęci do przeczytania książki (oczywiście związanej z kuchnią). Całość z silnym wskazaniem na Italię.<br />
<br />
<b>Rozczarowanie roku</b><br />
<br />
Ceny win w Polsce - choć sporo mówi się o rosnącej konsumpcji wina w naszym kraju, udanie debiutują na szerokim rynku rodzimi winiarze, tematycznych blogów zaś przybywa, poziom cen w dalszym ciągu potrafi odstraszyć konsumentów od półek z winnym asortymentem. Ze szczególnym wskazaniem (niestety) na wina polskie, za które wszyscy sporo przepłacamy. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że sytuacja ulegać będzie systematycznej poprawie, choć na większe zmiany w temacie specjalnie się nie nastawiam. W tym kontekście udanie radzą sobie dyskonty (z "Owadem" na czele), proponujące nierzadko ciekawe wina w przystępnych cenach. <b> </b>TomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-6046608058466063649.post-27909532703569353442010-12-24T06:44:00.000-08:002010-12-24T06:44:04.713-08:00Wesołych ŚwiątBez zbędnych ceregieli i wstępów - wszystkim zaglądającym czasem na tego bloga życzę radosnych, spokojnych i rodzinnych świąt Bożego Narodzenia. Przeżyjmy nadchodzące dni zgodnie z oczekiwaniami i w radosnej atmosferze; niech zaś nastrój podkreśli lampka dobrego wina.<br />
<br />
Wesołych Świąt!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhF8ThhcZqHfw16WO-5ecYBqHVwLc3PCt3yHUgSkJJlLTasGqviTxGhurx6DROV4smMskqShwkH1DoCkGUXMLj-yCH-x0bp7qiSxAxMhBzMhQGUdUdxzfopMFKVV0nExnxjY_OojFz5Xsfc/s1600/Kola%25C5%25BC.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="199" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhF8ThhcZqHfw16WO-5ecYBqHVwLc3PCt3yHUgSkJJlLTasGqviTxGhurx6DROV4smMskqShwkH1DoCkGUXMLj-yCH-x0bp7qiSxAxMhBzMhQGUdUdxzfopMFKVV0nExnxjY_OojFz5Xsfc/s320/Kola%25C5%25BC.JPG" width="320" /></a></div>TomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6046608058466063649.post-88497959274738440352010-12-17T12:11:00.000-08:002010-12-17T12:13:38.943-08:00Letnie Reminiscencje, cz. 6: swoje (jednak) chwalicieSzybki powrót do win sprzed kilku miesięcy. A zarazem i zmiana winnego kierunku. Po <a href="http://owinie.blogspot.com/search/label/Gruzja">Gruzji</a> wracam bowiem do... <a href="http://owinie.blogspot.com/search/label/Polska">Polski</a>. Coraz więcej rodzimych win na rynku, coraz ciekawsza oferta, w której można wybierać. Dość powszechnym mankamentem polskich trunków jest ich zbyt wysoka w stosunku do jakości cena; z drugiej zaś strony mamy wiadomy efekt marketingowy plus jednak wciąż ich niewielką ilość dostępną na rynku. Jak wcześniej już <a href="http://owinie.blogspot.com/2010/09/nie-tylko-wspomnienia.html">sygnalizowałem</a>, udało mi się spróbować pięciu polskich win: dwóch z Winnicy Płochockich oraz trzech z podwrocławskiej posiadłości Lecha Jaworka.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoZ6KiogFezPkdOIcaOIVsqMjMq86hP-SjC2huWu2sMv-7mZIZo6ystaiCmJdgpWTaHLk31zN1PHDwxBUFpL47FvhLE5Zh7jbJdP0Zj13uutr76riHohGfIVYYd1rsXRl5sMEu6WM6a1WD/s1600/seyval+blanc.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoZ6KiogFezPkdOIcaOIVsqMjMq86hP-SjC2huWu2sMv-7mZIZo6ystaiCmJdgpWTaHLk31zN1PHDwxBUFpL47FvhLE5Zh7jbJdP0Zj13uutr76riHohGfIVYYd1rsXRl5sMEu6WM6a1WD/s200/seyval+blanc.JPG" width="130" /></a></div><b>Seyval Blanc 2008 (Winnica Płochockich)</b> - pierwsze wino z posiadłości Płochockich, które przyszło mi wypróbować. Nie ukrywam, byłem mocno ciekaw; Państwo Płochoccy są z reguły chwaleni za swoje dokonania w dziedzinie wyrobu własnych win, uchodząc za bodaj najbardziej intrygujących winiarzy w naszym kraju. Znawcą tematu z pewnością nie jestem, natomiast pobieżne zapoznanie się z tematem rozbudziło nadzieje i apetyty.<br />
<br />
Oko pełne bąbelków; kolor jasnozłoty, wpadający tu i ówdzie w ton ciemniejszy żółcień. Nos - o dziwo - zapowiada mineralny charakter wina, jest kłująco świeży i bardzo zielony. Wieszczy sporą kwasowość.<br />
<br />
Usta w pierwszym podejściu rzeczywiście ciut nazbyt kwasowe. Ciało kruche, choć pociągłe; w pewnym stopniu mleczne. W średniej długości finiszu wyczuwalna spora goryczka. Z czasem wino otwiera się, układa, proporcje kwasowości, goryczy i słodyczy zdają się być coraz lepiej zestawione. Skojarzenia smakowe - przede wszystkim agrest.<br />
<br />
Ogólnie wino oceniam jako niezłe; nie zachwyciło, ale i wstydu nie było. Powtórzę jednak moje zastrzeżenie - za 49 zł można nabyć o niebo lepszy trunek. Za to niekoniecznie z Polski - coś za coś.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwyGh5Avo7Q_W94iM14Klh3-HLv9O6zdo6mK13S89Y1T7W_2b85EhSiY-y9gQeJ7S70-XLng0bWjYFtZnDynARsRRgWgurQB4etgjVvAZlTerSmiA8hIXjQnT7JgORBwknf2TEv7ssLLa-/s1600/sib+era.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwyGh5Avo7Q_W94iM14Klh3-HLv9O6zdo6mK13S89Y1T7W_2b85EhSiY-y9gQeJ7S70-XLng0bWjYFtZnDynARsRRgWgurQB4etgjVvAZlTerSmiA8hIXjQnT7JgORBwknf2TEv7ssLLa-/s200/sib+era.JPG" width="133" /></a><b>Sibera 2008 (Winnica Płochockich)</b> - w kieliszku wino prezentuje się zachęcająco; trunek ma jasnożółty, ale zarazem i nasycony kolor, wzbogacony złotooliwkowym refleksem. Aromat zimny, jakby trochę zakurzony, skojarzył mi się z Welschrieslingiem; w drugim podejściu ujawniły się akcenty trochę słodsze, z gruszką i melonem na pierwszym planie.<br />
<br />
Usta zbudowane na solidnym, kwasowym kręgosłupie; nie przesadnym jednak, jak w przypadku Seyval Blanc. Harmonijne, wyważone ciało, całość lekka i niezobowiązująca. Słusznej długości finisz; skojarzenia smakowe wędrują głównie w kierunku zielonych owoców, na czele z jabłkami. Bardzo świeże.<br />
<br />
Krótko mówiąc - sensowne, ciekawe i naprawdę godne polecenia wino. W tym przypadku obiegowa opinia o Płochockich zdecydowanie znalazła swoje odzwierciedlenie w jakości wina.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTd7HLXziX7DYDwJdXIUw_PcOtGqOmYaXTJ848AZ-Vbds9PjFIG5p7YM61CEqWXdE9znHgSEMxvdgH0ZYDa_upATd0qDKJKFVrNcQZpuEXCAaZcrYSTRj1HQO2pNQ1Ed6JHHPzhyphenhyphenGXOQj5/s1600/riesling.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTd7HLXziX7DYDwJdXIUw_PcOtGqOmYaXTJ848AZ-Vbds9PjFIG5p7YM61CEqWXdE9znHgSEMxvdgH0ZYDa_upATd0qDKJKFVrNcQZpuEXCAaZcrYSTRj1HQO2pNQ1Ed6JHHPzhyphenhyphenGXOQj5/s200/riesling.JPG" width="109" /></a></div><b>Riesling 2009 (Winnice Jaworek)</b> - po <a href="http://owinie.blogspot.com/2009/08/riesling-2008.html">ubiegłorocznej</a> przygodzie z Rieslingiem od Jaworka byłem bardzo ciekaw jak winiarze z Miękini poradzili sobie z tą odmianą w roku kolejnym. I czy o spróbowaniu wina nadal będziemy mieli zadowolone, ale i kwaśne miny?<br />
<br />
Na pierwszy rzut oka jest ładnie. Jasnozłoty kolor, wino zabąblowane aż miło. Nos klasyczny, z jabłkiem na pierwszym planie. Choć gdy wino pooddychało, zrobiło się trochę za słodko: sporo gruszki i melona.<br />
<br />
Usta w pierwszym kontakcie nie przekonują. Smukłe, pełne, ciut nazbyt dojrzałe. Kwasowość tym razem schowana pod pokładem sporej ilości słodyczy, jabłko w tle jakoś nie może przebić się na pierwszy plan. Wino jest stosunkowo wyważone i średnio długie, natomiast brakuje mi w nim wyrazu, mało w nim orzeźwienia.<br />
<br />
Trunek sprawia wrażenie poprawnego, ja jednak mam przekonanie, że tak jak w trudnym 2008 roku Jaworek musiał tłumić rozszalałą kwasowość swojego Rieslinga, tak w lepszym 2009 postanowił za wszelką cenę jej uniknąć. Efekt? Poprawne wino, bez większych uniesień. Na pewno warto spróbować, ponownie jednak warto zapytać o cenę. W tym przypadku to 53 zł. Aż.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIb6u_NpROaIJF9cB8V107omfyuRTgX0G_xdDBht0HX_6rd0q6Jusspm500pbiVVw9LvRxEkSou7Ut9NA_W8yXU06s-OcHTbjnwY4EKv8a5iQUo3v-CJzmU-Q_s-E0kdQHjwWua1WwcCqJ/s1600/pinot+gris.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIb6u_NpROaIJF9cB8V107omfyuRTgX0G_xdDBht0HX_6rd0q6Jusspm500pbiVVw9LvRxEkSou7Ut9NA_W8yXU06s-OcHTbjnwY4EKv8a5iQUo3v-CJzmU-Q_s-E0kdQHjwWua1WwcCqJ/s200/pinot+gris.JPG" width="105" /></a></div><b>Pinot Gris 2009 (Winnice Jaworek)</b> - oko jasne, pełne, mineralne; skojarzenia z jasną brzoskwinią. Nos zimny, nieco zakurzony, trochę też pluszowy (przypomina Welschrieslinga); skojarzenia aromatyczne wędrują w stronę gruszki.<br />
<br />
Na podniebieniu wino jest miękkie, smukłe i długie. Kwasowość utrzymana w ryzach, dobrze koresponduje z pozostałymi przymiotami trunku; jest harmonijnie i równo. Czuć przede wszystkim białe i żółte owoce (gruszka, melon, morela).<br />
<br />
Opisywany Pinot zaprezentował się naprawdę dobrze. Ciekawe, wyważone, warte uwagi wino. Polecam zdecydowanie.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIzABfGdyf7y-YFvlIqC-28LlS-fJYYFa4AbQbxigkfAchKOXX8QDs8rMJNnLj-ibIu_lKPolquOryeE0uVOpBwQNNCCaqq7_1x3EndGNhlpdDbG-vSAixi8Qnh7s1AN2UEkLliB-tE8WM/s1600/traminer.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIzABfGdyf7y-YFvlIqC-28LlS-fJYYFa4AbQbxigkfAchKOXX8QDs8rMJNnLj-ibIu_lKPolquOryeE0uVOpBwQNNCCaqq7_1x3EndGNhlpdDbG-vSAixi8Qnh7s1AN2UEkLliB-tE8WM/s200/traminer.JPG" width="100" /></a></div><b>Traminer 2009 (Winnice Jaworek)</b> - ostatnia butelka w moim mini-panelu win polskich. W kieliszku kolor jasnego miodu, prezencja lekka. Nos ciekawy, pełny, złożony; skojarzenia z gruszką i dojrzałym jabłkiem. Aromatycznie.<br />
<br />
Usta mocno nasycone owocem, smukłe, pełne. Sporo słodyczy, ale w przesadę wino zdecydowanie nie wpada. Ponownie na pierwszy plan wybija się gruszka, wyczułem także nuty melonowe. Wino średnio długie, z ciekawą i kontrastującą goryczką w finiszu.<br />
<br />
Traminer 2009 okazał się, podobnie jak Pinot Gris, ciekawym i wartym uwagi winem. Być może trochę nazbyt jednowymiarowym w ustach, na pewno jednak udanym. Warto spróbować (45 zł).<br />
<br />
Konkluzja odnośnie powyższego nie jest łatwa; spróbuję jednak kilka sformułować parę myśli o charakterze ogólnym. Przede wszystkim - w Polsce robi się naprawdę coraz lepsze wina. Nie miałem wprawdzie okazji próbować nazbyt wielu rodzajów trunków powstałych na polskiej ziemi, jednak te które piłem, wypadły interesująco. Opisane wyżej Pinot Gris i Traminer to przykłady smacznych i ciekawych win, których nie ma powodu się wstydzić. Podobnie rzecz ma się z Siberą - tym bardziej godną uwagi, że pochodzącą z trudniejszego, 2008 roku (co z kolei potwierdza talent i jakość pracy Państwa Płochockich).<br />
<br />
Na przyszły rok życzyłbym polskim winom przede wszystkim niższych cen, choć z drugiej strony nie mam wielkich złudzeń w tej materii. Sam mam nadzieję, że przyjdzie mi próbować win nie tylko z dwóch, najbardziej znanych na polskim winnym rynku, stajni.<br />
<br />
Polska powszechnie uznanym krajem winiarskim nie jest i pewnie długo nie będzie. O krajach "niewinnych" niedawno ciekawie <a href="http://iwines.blogspot.com/2010/12/wiek-wielkich-odkryc.html">pisał</a> na swoim blogu Maciek Klimowicz. Kropla jednak drąży skałę, stąd trzymam kciuki za rodzimych winiarzy i wina, które dla nas przygotują. Jak na razie, z perspektywy prostego konsumenta, temat wygląda obiecująco.TomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6046608058466063649.post-14712940559168457912010-12-15T08:50:00.000-08:002010-12-15T08:50:06.088-08:00Przerwa na reklamę<object height="456" width="671"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/gPKcBpazOzg?fs=1&hl=pl_PL"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/gPKcBpazOzg?fs=1&hl=pl_PL" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="480" height="385"></embed></object>TomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6046608058466063649.post-53874081200060318272010-12-15T08:20:00.000-08:002010-12-15T08:21:38.721-08:00Telavi Marani Akhasheni 2005<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuaeQHgmGkO6GqyE9dVvK9pYxy672bcMTbGUYi8vijGO22mUBrDZZvbF6R611FAHAi4Wei3lZdM3dNk7mSTEyfNUe_sm4-1eNAJzapUlVAUFc88_IrHbqBqNrb6NFQP6LslpYrEW-kELLC/s1600/MaraniGood.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuaeQHgmGkO6GqyE9dVvK9pYxy672bcMTbGUYi8vijGO22mUBrDZZvbF6R611FAHAi4Wei3lZdM3dNk7mSTEyfNUe_sm4-1eNAJzapUlVAUFc88_IrHbqBqNrb6NFQP6LslpYrEW-kELLC/s200/MaraniGood.jpg" width="138" /></a>Sporo ostatnimi czasy tu wspomnień minionego lata. Czas chyba najwyższy na skok w teraźniejszość - parę ciekawych win przydarzyło się mi wypić nie tylko podczas upałów, a skoro - zgodnie z zasadami globalnego ocieplenia - za oknem mróz siarczysty, to i wieczory dłuższe i chęć próbowania wina (przynajmniej u mnie) nieco większa. <a href="http://owinie.blogspot.com/search/label/Letnie%20Reminiscencje">Letnie Reminiscencje</a> pewnie niebawem powrócą, natomiast tym razem chciałbym skupić się na kolejnym winie gruzińskim, którego udało mi się spróbować. Wspominając bowiem ostatnio <a href="http://owinie.blogspot.com/2010/12/letnie-reminiscencje-cz-5-telavi-marani.html">Marani Napareuli 2005</a> uznałem, że warto w temat wgryźć (wpić?) się nieco głębiej. I z tego to między innymi powodu kilka dni temu odkorkowałem pochodzące także z winiarni Telavi, Marani Akhasheni 2005.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">W kieliszku barwa ciemnowiśniowa, karminowa. Podpalany rubin. Nos nasycony, pełny. Czuć śliwki, poziomki; w dłuższej perspektywie nuty dymne. Całość słodka.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">Usta bardzo delikatne, wręcz aksamitne. Harmonijna, pełna budowa, taniny właściwie niewyczuwalne; z wrażeń smakowych na pierwszy plan wysuwają się ciemne owoce (dojrzałe wiśnie, ciemne jeżyny). W średniej długości finiszu wyczuwalne nuty toffi. Minimalny poziom kwasowości; wino nie jest jednak "przesłodzone".</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">Wina półsłodkie - a takim jest opisywane Akhasheni - pijam stosunkowo rzadko, stąd ocena może być nieco zachwiana; trudno mi o szersze porównania. Bez nich stwierdzam jednak, że przedstawione Marani to naprawdę smaczne wino; z jednej strony mamy ciekawie zinterpretowaną odmianę gron (100% Saperavi), z drugiej zaś - bardzo przyjemne doznania smakowo-aromatyczne. Świetne na prezent świąteczny dla każdego (niekoniecznie winomana).</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><br />
</div>TomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6046608058466063649.post-91779073290736614032010-12-12T11:06:00.000-08:002010-12-12T11:10:48.337-08:00Letnie Reminiscencje, cz. 5: Telavi Marani Napareuli 2005<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVboi6iGc9hmJXV-bQPu6klSlyUfs1cn7pheapX0BBAHgPlqDM6buiicSZxUV1E8jDJvpsIlxj3P0ZP2qW-SCrq9ZueRwaH1jf3FZYKokl_gwsS9zDr00DheWk-oVD8KooeeCkqrblBCYE/s1600/Marani.JPG" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVboi6iGc9hmJXV-bQPu6klSlyUfs1cn7pheapX0BBAHgPlqDM6buiicSZxUV1E8jDJvpsIlxj3P0ZP2qW-SCrq9ZueRwaH1jf3FZYKokl_gwsS9zDr00DheWk-oVD8KooeeCkqrblBCYE/s200/Marani.JPG" width="130" /></a></div>W miarę przyrostu ilości śniegu za oknem (przyznacie, że ostatnio na niedosyt białego puchu nie narzekamy), coraz chętniej wracam do wspomnień z minionego lata, co i rusz przebierając wśród opisów win, które podczas wakacji spróbowałem. Odkładam nieco przy tym na bok trunki degustowane aktualnie, ale co tam! Z zimą pewnie się tak czy siak oswoję (narty, święta, grzaniec), przed tym jednak chwilę jeszcze powspominam.<br />
<br />
Telavi Marani Napareuli 2005 nabyłem, zachęcony pozytywnymi głosami o winach gruzińskich, na które ładnych już kilka razy natknąłem się w sieci. Zakupu dokonałem tym chętniej, że do tej pory spróbować produktu gruzińskiego udało mi się bodaj <a href="http://owinie.blogspot.com/search/label/Gruzja">raz</a>. Czyniąc całe przedsięwzięcie nieco bardziej złożonym, dokupiłem do wina dwa sery (Bigio i Manchego). Opis wrażeń - poniżej.<br />
<br />
Zacznijmy od wina. Ekstraktywny, czerwony kolor; wino zdaje się być esencjonalne, zawiesiste, gęste. Nos równie nasycony, gęsty, pełny; dominują ciemne, czerwone owoce, czuć także czekoladę i - w dłuższej perspektywie - kłujące igliwie.<br />
<br />
W ustach wino jest harmonijne; wrażenia współgrają z wcześniejszymi. Mamy więc czerwone owoce, dodatkowo wyczuwalna jest gorzka czekolada i suszone śliwki. Tęgie, krągłe ciało, z słuszną (acz utrzymaną w ryzach) kwasowością, dobrze rozwijające się. Mocno ściągają taniny.<br />
<br />
W połączeniu z serem Bigio (twardy, kruchy, z pewną dozą wilgoci; mocno intensywny w nosie i ciut delikatniejszy w ustach; wyczuwalne nuty mleka i czosnku) wino straciło trochę na mocy, robiąc wrażenie nieco wodnitego. Sam ser zaś zdecydowanie zyskał; zdawał się w smaku pełniejszy i bardziej mleczny.<br />
<br />
Manchego z kolei (miękki, zdecydowanie mniej wyrazisty, słonawy) w zestawieniu z winem zyskał na kruchości, stając się trochę bardziej charakterny. Wino zyskało na kwasowości, zaś taniny nieco się ugładziły.<br />
<br />
Trunek sam w sobie uważam za ciekawy - na pewno godzien jest swojej ceny (niecałe 40 zł). Połączenia z serem równie udane, ze wskazaniem na Bigio. Jako wino do samodzielnego wypicia, próbowane Telavi sprawdza się w 100%; polecam zwłaszcza osobom gustującym w winach mocnych, ekstraktywnych, bardzo aromatycznych. Te wolące wina lżejsze bynajmniej do gruzińskiego trunku nie powinny mieć większych zastrzeżeń.<br />
<br />
PS. Zainteresowani dawno już wiedzą, ale jakby kto obudził się wczoraj - od paru dni znamy już <a href="http://www.magazynwino.pl/239_wydarzenia/841_nagrody_grand_prix_2010_magazynu_wino.html">werdykt </a>konkursu Grand Prix Magazynu Wino 2010. A z <a href="http://videoblog.4senses.pl/2010/12/grand-prix-magazynu-wino-2010/">tego</a> materiału zmontowanego przez Jerzego Kruka, dowiecie się jak uczestnicy Grand Prix ocenili sam panel na gorąco. Przy okazji można zobaczyć paru znajomych blogerów :-)TomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-6046608058466063649.post-81788927390174172852010-11-18T15:22:00.000-08:002010-11-18T15:23:18.970-08:00Letnie reminiscencje, cz. 4: Pinot Noir Saint Clair Marlborough 2006<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjz9Fh5IGWbgjYdLDdeVdIp88KvbJaWxIV3_5kG31wSltMm1aVpAmFYvzFoiJwtzPZadM9VZpc5WyHoYy70wTCH0LU3SVhjmHnufuAvkq9C0a8WZoWbv1rTuNW6D5wotVa-si2q91zNTs3B/s1600/20100808040.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjz9Fh5IGWbgjYdLDdeVdIp88KvbJaWxIV3_5kG31wSltMm1aVpAmFYvzFoiJwtzPZadM9VZpc5WyHoYy70wTCH0LU3SVhjmHnufuAvkq9C0a8WZoWbv1rTuNW6D5wotVa-si2q91zNTs3B/s200/20100808040.jpg" width="140" /></a></div>Przeglądając opisy win, które przyszło mi próbować minionego lata, natknąłem się niedawno na trunek, który był moim prezentem urodzinowym. Odkąd znajomi wiedzą, że lubię napić się dobrego wina (kto nie lubi?), kwestia podarunku z okazji urodzin wydaje się oczywista. Choć nie do końca - opinia jako tako obeznanego w temacie winomana (skutecznie ją w kręgu bliskich pielęgnuję; inną rzeczą jest, że im więcej win przychodzi mi spróbować, tym bardziej zdaję sobie sprawę jak wiele jeszcze w tej materii przede mną) sprawia, że przed wręczeniem mi okolicznościowej butelki, krąg wtajemniczonych dokonuje wyboru cokolwiek ostrożnie, zakładając zapewne, że od razu połapię się, jeśli tylko przyjdzie im na myśl sprezentować mi wino w cząstce niewielkiej tego niegodne, wychwycę każdy fałszywy niuans, zdemaskuję na wejściu próbę wręczenia mi wina, które po części choć odstaje od grona win wielkich. To oczywiście gruba przesada; skłamałbym jednak, gdybym napisał, że owa opinia nie łechce choć po trosze mego winnego ego :-)<br />
<br />
Skoro wiemy już w jakich okolicznościach przyszło mi dziękować za butelkę, którą zostałem w połowie lata obdarowany (pierwsze nowozelandzkie wino, jakiego spróbowałem - zatem wybór z definicji trafny!), czas na zwyczajowy opis wrażeń.<br />
<br />
Klarowne, nieco jaśniejsze, rubinowe oko. Tu i ówdzie błyśnie wiśnią.<br />
<br />
Nos lekki, nieco przydymiony, w specyficzny sposób kłujący. Nasycony ciemnoczerwonymi owocami.<br />
<br />
Usta szalenie aksamitne, miękkie. Harmonijnie skrojona kwasowość, w minimalnej swojej dozie bardzo elegancka. Wino krągłe, dobrze wyważone, momentami w finiszu wręcz zwiewne. Miękkie i dopełniające całość garbniki.<br />
<br />
W moim winnym kajecie zanotowałem przy opisie tego Pinota "świetne na prezent!". Czytając to, co przed momentem napisałem na blogu, utwierdzam się w tym przekonaniu. Trunek spokojnie godzien polecenia - choć nie dla tych, którzy w winie szukają wrażeń i kontrowersji. <br />
<br />
PS. Chciałem sklecić kilka słów na temat niedawnego Grand Prix <a href="http://magazynwino.pl/">Magazynu Wino</a>, podczas którego wybieraliśmy w gronie redaktorów Magazynu, sommelierów i, a jakże, blogerów najlepsze wina 2010 roku w Polsce. Jednak wskutek tego, że po pierwsze z przyczyn obiektywnych nie mogłem być obecny podczas drugiego dnia Grand Prix (przepadły mi wina różowe i czerwone, do diabła!), po drugie zaś po przejrzeniu dziś winnej blogosfery nie bardzo jest już co dodać, nie pozostaje mi nic innego, jak podpisać się pod opinią <a href="http://mojewina.blogspot.com/2010/11/pijac-sauvignon-z-marlborough.html">Ewy</a>. Istotnie, degustacja win w ciemno, pozwoliła odrzeć trunki z balastu etykiet, apelacji i producentów. Pozostało czyste w swojej formie wino. Najchętniej piłbym je właśnie tak - tylko kto wtedy by je dla mnie wybierał?<br />
PS 2. Niecierpliwi mogą przeczytać wrażenia z pierwszego dnia Grand Prix autorstwa <a href="http://blogi.magazynwino.pl/bonkowski/2010/11/10/finiszujemy/">Wojciecha Bońkowskiego</a>. A 7 grudnia zagrają fanfary - wtedy poznamy najlepsze wina 2010 roku w Polsce. Nie ukrywam, czekam z niecierpliwością.TomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6046608058466063649.post-9174738802606745212010-10-24T13:23:00.000-07:002010-10-24T13:23:50.696-07:00Czy to wina herbaty?W <a href="http://owinie.blogspot.com/2010/10/letnie-reminiscencje-cz-3-rudolf-muller.html">ostatnim</a> poście, odnoszącym się jakby nie było do minionego lata, pozwoliłem sobie na pójście do przodu i napomknąłem coś o nadchodzącej zimie. Że mróz będzie ciął w policzki, że będziemy się ślizgać po chodnikach i takie tam. Pisałem w kontekście wina białego, odpuściłem więc sobie pisanie o, bardzo zimą pożądanych, winach grzanych. Aromatycznych, przyprawionych goździkami, pomarańczami, cynamonem. Nie pisałem i się doigrałem.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGwPqYoWsDKUV-tr1Rf1mUAA-ZMcpIG6ty9lNPtQIJqffOFXUJNsIoXDTJTzgf_JRao92KmttaFlTMJVF_i3_zC-0wGK_QftvC3G73g7yl74_gCp_6vs3JEsok6J0NQTg3M9JL55ehHLPz/s1600/20101024153.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="233" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGwPqYoWsDKUV-tr1Rf1mUAA-ZMcpIG6ty9lNPtQIJqffOFXUJNsIoXDTJTzgf_JRao92KmttaFlTMJVF_i3_zC-0wGK_QftvC3G73g7yl74_gCp_6vs3JEsok6J0NQTg3M9JL55ehHLPz/s320/20101024153.jpg" width="320" /></a></div><br />
Mahomet nie chciał przyjść do góry, no to góra wzięła i sama pofatygowała się do Mahometa. Najlepsze, że rzeczona herbatka zawiera w sobie ekstrakt z wina czerwonego (oczywiście w ilościach zbliżonych raczej do śladowych), zatem i sens jej istnienia jest w jakiś sposób legitymizowany. Niestety nie jest mi wiadome, jakie szczepy możemy w niej odnaleźć. Lub jaki kupaż szczepów (bo kto wie).<br />
<br />
Cała ta para-zimowa historia z winną herbatką w tle przypomniała mi inny ostatni "hit" kulinarny związany z winem.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgp6X4Agv1EpTdlj3VfcIO_5G2W1q6odNOAs_lHwSA0tN-DEovWki-2aQGeD0CtoiX9efpDkUb5IYvQ61wELxIflQP6dp1K9zI0VwFgwbxoa-I5AKPhNzKS2xRcUd1h4B3NICOuOB7I2z_/s1600/Fix-Danie-na-dzis-2-w-1-Bitki-w-sosie-z-czerwonego-wina-65228-big.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="249" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgp6X4Agv1EpTdlj3VfcIO_5G2W1q6odNOAs_lHwSA0tN-DEovWki-2aQGeD0CtoiX9efpDkUb5IYvQ61wELxIflQP6dp1K9zI0VwFgwbxoa-I5AKPhNzKS2xRcUd1h4B3NICOuOB7I2z_/s320/Fix-Danie-na-dzis-2-w-1-Bitki-w-sosie-z-czerwonego-wina-65228-big.jpg" width="320" /></a></div><br />
W przeciwieństwie do czaju, bitek omaszczonych wyżej wymienionym sosem nie próbowałem. A może warto?TomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-6046608058466063649.post-9698768625730690582010-10-24T09:26:00.000-07:002010-10-24T09:26:47.210-07:00Letnie Reminiscencje, cz. 3: Rudolf Müller Riesling Kabinett 2007<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihV85qnx9aRNiMQULC1VawIwN1bHndAuE8zJ_Q7KYOuvdHn_A6oABMZu7o6oGCDqWPeOBU7a1ItgjKpTZYFg6GtwgtABFrL4nbS0GVBXobh18NMmknqJpZdWG2p5_4LleRKgMsBi0IJ740/s1600/IMG_0032.JPG" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihV85qnx9aRNiMQULC1VawIwN1bHndAuE8zJ_Q7KYOuvdHn_A6oABMZu7o6oGCDqWPeOBU7a1ItgjKpTZYFg6GtwgtABFrL4nbS0GVBXobh18NMmknqJpZdWG2p5_4LleRKgMsBi0IJ740/s200/IMG_0032.JPG" width="155" /></a>Choć jesień mamy tego roku naprawdę piękną, gdzieś tam tęsknię za latem. I do momentów, w których przychodziło mi szukać orzeźwienia, dajmy na to w butelce białego niemieckiego. Tym, z jednej strony lakonicznym, z drugiej zaś trywialnym stwierdzeniem, chciałbym w ramach mojego mini-cyklu o winach z wakacji, opisać kolejny spróbowany przeze mnie wówczas trunek.<br />
<br />
To ciekawe, ale pamiętam dobrze dzień, w którym nabyłem tego rieslinga z winnicy Rudolf Müller znad Mozeli. Szukałem czegoś adekwatnego do temperatury panującej w tamto lipcowe popołudnie, z uwagi zaś między innymi na obficie skraplający się na moim czole pot, z definicji odpuściłem sobie czerwone, nie tylko wytrawne. Gdy przechadzałem się wśród półek z asortymentem niemieckim, zdałem sobie sprawę, że mój organizm powiedział "basta!". I stanowczo zaczął domagać się rieslinga, jakiegokolwiek. Wychodząc ze sklepu z opisywanym Kabinettem, miałem tylko nadzieję, że wino nie będzie przekombinowane. Przyznacie, że nie można nazwać tych oczekiwań wygórowanymi.<br />
<br />
Jak miało się niebawem okazać, wino okazało się przyjemnie proste (nie prostackie!). Złotawe w kieliszku, naturalnie klarowne, choć z trochę gęstszą łzą. Nos aksamitny, z dominującym na pierwszym planie jabłkiem. Świeży kształt całości. Na podniebieniu rześkie i zielone, ale nie przesadnie kwasowe. Mleczne, oleiste akcenty przyjemnie kontrastowały z zielonym smakiem wina. W dłuższej perspektywie wyczułem aromaty gruszki i melona.<br />
<br />
Wino na pierwszy rzut oka bez historii - przyjemne, ot co. Całość podsumować można by krótko. Rudolf Müller Riesling Kabinett 2007 to naprawdę fajnie skrojone wino na lato. I na tym można by poprzestać.<br />
<br />
Choć ja mam w głowie jeszcze jedną myśl.<br />
<br />
Spróbować tego trunku głęboką zimą. Gdy śnieg będzie trzeszczeć pod nogami, siarczysty mróz szczypać w policzki, a ludzie będą ślizgać się na oblodzonych chodnikach. Bardzo jestem ciekaw jak wtedy posmakuje mi zamknięte w winie orzeźwiające zielone jabłko z melonowym akcentem. Może warto przełamać w ten sposób stereotypy?TomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6046608058466063649.post-36201431157778763532010-09-03T11:38:00.000-07:002010-09-03T12:18:51.439-07:00Muzyka wina, wino muzykiGdyby tak zapytać o powiązania wina z muzyką, kilka pewnie by się znalazło. Z nieśmiertelnym "Wino, kobiety i śpiew" na czele. Zakładam, że znalazłoby się kilku kompozytorów lubujących się w winie, jak i paru sommelierów rozkochanych w muzyce. Kieliszek wina zwykł być stawiany na białym fortepianie w łzawych amerykańskich filmach, zwykle z równie łzawą muzyką w tle. Świetną robotę, zarówno dla popularyzacji wina jak i dobrej muzyki robi na swoim blogu (i nie tylko) <a href="http://winogranie.blog.pl/">Andrzej Daszkiewicz</a>. Mnie jednak do zastanowienia się nad tematem zainspirował <a href="http://www.kurdesz.com/PL/o_winie/index.php?artId=140">artykuł</a> na <a href="http://www.kurdesz.com/">kurdesz.com</a>.<br /><br />W skrócie - mamy oto australijskiego kompozytora, <a href="http://www.makinwhoopee.com.au/tony_king.html">Tony'ego Kinga</a>, który w swoim zainteresowaniu winem poszedł o krok dalej. I postanowił połączyć swoją pracę z zamiłowaniami. Z dźwięków dostępnych dla wina i przyległości (beczki, kieliszki, korki, butelki) stworzył najprawdziwszą muzykę, którą zawarł na albumie <a href="http://www.winemusic.biz/">Wine Music</a>. Efekt? Fantastyczny.<br /><br /><object style="WIDTH: 425px; HEIGHT: 344px" width="671" height="456"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/RxbykVn-Hm8?fs=1&hl=pl_PL"><param name="allowFullScreen" value="true"><param name="allowscriptaccess" value="always"><embed src="http://www.youtube.com/v/RxbykVn-Hm8?fs=1&hl=pl_PL" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object><br /><br />Pomijając sam pomysł, uzmysłowiła mi idea Kina jedną rzecz. Brzmienie wina, w zależności od jego rodzaju jest różne. Nie wiem czy nie piszę tu przypadkiem o pryncypiach - dla mnie rzecz taka oczywista nie była. Dziś już wiemy, że Chardonnay brzmi inaczej niż Syrah, zaś dźwięki Rieslinga różnią się od szmeru Trebbiano.<br /><br />W ogólnym zachwycie albumem Wine Music, postanowiłem sprawdzić, czy aby King nie jest w swojej działalności pionierem. I znalazłem naprawdę ciekawe nagrania. Miłego słuchania.<br /><br /><object width="425" height="344"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/UGftsRH7A2w&rel=0&color1=0xb1b1b1&color2=0xd0d0d0&hl=pl_PL&feature=player_profilepage&fs=1"><param name="allowFullScreen" value="true"><param name="allowScriptAccess" value="always"><embed src="http://www.youtube.com/v/UGftsRH7A2w&rel=0&color1=0xb1b1b1&color2=0xd0d0d0&hl=pl_PL&feature=player_profilepage&fs=1" type="application/x-shockwave-flash" allowfullscreen="true" allowscriptaccess="always" width="425" height="344"></embed></object><br /><br /><object width="425" height="344"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/rBNYRx0i0Js?fs=1&hl=pl_PL"><param name="allowFullScreen" value="true"><param name="allowscriptaccess" value="always"><embed src="http://www.youtube.com/v/rBNYRx0i0Js?fs=1&hl=pl_PL" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object><br /><br /><object width="425" height="344"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/T4mX6C_qlDc?fs=1&hl=pl_PL"></param><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/T4mX6C_qlDc?fs=1&hl=pl_PL" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object>TomaszJhttp://www.blogger.com/profile/00749234423951887110noreply@blogger.com1