wtorek, 19 kwietnia 2011

Winne Wtorki (2): Mullygrubber Semillon Chardonnay 2010

Mamy drugi Winny Wtorek, więc czas przystąpić do... linkowania. Niestety, wino, które zamówiłem w ubiegłym tygodniu jest jeszcze w drodze (sic!), stąd miast opisu wrażeń i wyrażenia opinii pozostaje mi tylko wrzucenie linków do postów, które napisali pozostali blogerzy zaangażowani w naszą zabawę. Postaram się nie czytać za wiele z ich recenzji, starając się być jak najbardziej subiektywnym, przygotowując swój opis. Mam nadzieję, że do następnego WW Mullygrubber do mnie dotrze :-)

Miłej lektury:




wtorek, 5 kwietnia 2011

Winne Wtorki (1): McGuigan Estate Shiraz 2009

Pierwsze koty za płoty! Winne Wtorki oficjalnie rozpoczęte, butelki australijskiego shiraza od McGuigana w paru polskich domach odkorkowane, można zacząć degustację!

Z tego co zdążyłem zauważyć, większość (wszyscy?) zainteresowanych zdążyła już opisać swoje wrażenia po degustacji pierwszego wspólnego - wirtualnie rzecz jasna - wina, stąd by być w stu procentach subiektywnym, powstrzymałem się od czytania ich opinii. Co przyszło mi z niemałym trudem. Stąd więc, by zaś dłużej się nie męczyć i móc zapoznać się z notkami degustacyjnymi wszystkich uczestników naszej zabawy, dorzucam swoje trzy grosze do dyskusji.

Kieliszek - kolor pełnej czerwieni, tu i ówdzie z ciemniejszym refleksem. Choć całość nieprzesadnie przekonująca; od shiraza oczekiwałbym bardziej zdecydowanej barwy. Mętnawe.

Charakter szczepu od razu za to czuć w nosie. Aromaty wędzone, w tle skojarzenia tostowe. Po zakręceniu kieliszkiem jest... gorzej. Buchnęło wędzarnią, zaplątały się tu i ówdzie czerwone przejrzałe owoce. Zrobiło się mało świeżo, widoki na dobre wino - marne.

Na podniebieniu zaskoczenie - jest całkiem (jak na wrażenia aromatyczne) nieźle. Wino jest stosunkowo miękkie, nieźle ułożone, momentami wręcz pluszowe. Wyważona, średniej długości końcówka współgra z miękkimi, niemal niezauważalnymi taninami. Zniknęły szorstkie i nieprzyjemne wrażenia znane z aromatu. Oto w ustach mamy bowiem całkiem niezłe, nowoświatowe, oparte na fajnej kwasowości i smaku dojrzałych czerwonych owoców wino. Nic filozoficznego, choć prostackim też bym go w sumie nie nazwał.

Moje odczucia po pierwszej odsłonie Winnych Wtorków są ambiwalentne. W skrócie próbowany shiraz można by określić tak: oko nieprzekonujące, aromat momentami odstręczający, usta poprawne choć bez większych zachwytów.

Werdykt? Ujdzie. Choć jednak trochę za drogo jak na takie wino (45 zł).

***
Z kronikarskiego obowiązku - z uwagi na aktualnie niedostępny dla mnie rocznik 2008, w Winny Wtorek opisałem wino z rocznika 2009 (również dopuszczonego do naszej zabawy).

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

(Nie)winne wtorki

Gdy (nie tak znowu dawno temu) czytałem podsumowanie 2010 roku na blogu Białe nad Czerwonym, rzuciła mi się w oczy uwaga autora tycząca się nowo powstających winnych wortali, który przy szczerze wyrażanej dla nich aprobacie konstatował, iż za dużo w polskim winnym internecie dowódców, za mało zaś Indian.

Minęły trzy miesiące z niewielkim okładem i wygląda na to, że mamy pierwszą jaskółkę. Oto Kuba z bliźniaczo nazwanego (choć będącego w stu procentach odrębnym i równie ciekawym internetowym bytem) bloga Czerwone czy Białe postanowił skrzyknąć paru blogerów piszących o winach i skupić ich wokół, co tu dużo gadać, doprawdy interesującej inicjatywy, nazwanej Winnymi Wtorkami.

Choć blog to nie wortal (a może właśnie dlatego?), nie sposób przejść obok pomysłu Kuby obojętnie. Sednem pomysłu jest bowiem jego prostota. Oto w każdy pierwszy i trzeci wtorek miesiąca grupa zrzeszonych wokół idei Winnych Wtorków blogerów odkorkuje butelkę tego samego wina (wcześniej wskazaną przez kolejnych uczestników zabawy), by opisać wrażenia na swoim blogu. W ten sposób będziemy uczestniczyć w swego rodzaju wirtualnej degustacji, publikując nasze opinie (mam nadzieję, że będą skrajnie różne) i wyrażając głośno zdanie na temat degustowanego wina.

Cel? Pewnie można by wskazać parę. Próba integracji środowiska, zaprezentowanie Czytelnikom różnorodności opinii na temat tego samego wina  (często pomaga to "odczarować" świat win dla ludzi nie interesujących się nimi bliżej), pokazanie, że ludzie piszący o winach na blogach potrafią razem stworzyć coś fajnego i ciekawego... Nie mniej istotne wydaje mi się uczestnictwo we wspólnej degustacji - wprawdzie wirtualnej, ale zawsze (w co wierzę) frapującej i inspirującej.

Jak do tej pory chęć do udziału w zabawie wyrazili:


no i ja

Startujemy już jutro. Jeśli kto chętny do czynnej partycypacji - niech śle maila wprost do Kuby. Pozostałych zapraszam do czytania i komentowania, nie tylko tu, ale i na każdym z powyższych blogów.

Do wtorku!