środa, 22 lipca 2009
Château de Sablet
Nazwa: Château de Sablet
Pochodzenie: Francja
Region: Bordeaux
Apelacja: Appelation Bordeaux Contrôlée
Szczepy: Merlot, Cabernet Sauvignon, Cabernet Franc
Rocznik: 2007
Zakup: Alma (Renoma), Wrocław
Cena: 28,99 zł
Moja fascynacja winem nieuchronnie musiała doprowadzić do tego momentu. Czas zacząć gotować! (Dzięki za inspirację, Przyjacielu). Wiadomo - są wina do picia czy kontemplowania, są także i trunki, których pełnię poznamy tylko w towarzystwie zacnej potrawy. Takąż postanowiłem więc przyrządzić, zaś jej smak podkreślić miała szlachetna zawartość butelki. Postawiłem na wołowinę z gruszkami w sosie pomarańczowo - musztardowym. Kwiatkiem do kożucha uczyniłem Château de Sablet, pierwsze francuskie wino w progach tegoż bloga.
W kieliszku wino zaprezentowało się okazale. Dojrzała czereśnia wespół z wiśniowymi akcentami tworzyły zdecydowaną całość, w nieco mętnej postaci. Przed jedzeniem wino w nosie zdało się być słodkawe, nienatrętne i przyjemne. Przyznaję, że nieco zmartwiałem - wybrałem trunek z Bordeaux właśnie po to, by swoim dominującym i mocnym charakterem odpowiedziało daniu. Poczekajmy jednak na pierwszy łyk...
No właśnie. Łyk. W smaku wino uderzyło lekkością, sporą dozą kwasowości i ściągającymi taninami, co ni w ząb nie chciało pasować do wołowiny. Przy kolejnych próbach wrażenie to tylko się umocniło; stwierdziłem więc autorytatywnie - Château de Sablet to wino zdecydowanie do picia. Co również postanowiłem wypróbować.
Kilka dni później (po odpowiedniej dozie powietrza dla trunku) raz jeszcze sięgnąłem więc po winny napój z Bordeaux, na względzie mając tylko i wyłącznie wrażenia z degustacji tegoż.
Widok bez większych zmian, czyli ciemna czereśnia z wiśnią. Za to nos - zwrot o 180 stopni! Zdecydowany piwniczny aromat wędzarni, ciemny dym i przebijające się przezeń nieśmiało powidła śliwkowe. Po uwolnieniu estrów w dymnej zasłonie odnalazłem dodatkowo bardzo słodkie konfitury malinowo - śliwkowe. Wszystko pokryte delikatną warstwą kurzu.
Na podniebieniu kwasowa zadziorność i charakter. Ależ ściągają te garbniki! W miarę upływu zawartości wyczuwałem coraz więcej ziołowej goryczki (Cabernet Sauvignon). Cierpkie. Ciało umiarkowane, harmonizowało z widokiem i aromatem. Finał niedługi.
Opisane Château było fantastycznym przykładem różnicy w winie do jedzenia i picia. Pomyliłem się wprawdzie co do wyboru trunku do potrawy, jednak jego nieprzewidywalność, zmienność i zaskakujący charakter absolutnie mi to wynagrodziły.
I jak tu nie kochać win?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz