sobota, 17 kwietnia 2010

Austryjackie dylemata - Blauburger


Od pamiętnej soboty minął tydzień. Cóż napisać? Show Must Go On, jak to mądrze zaśpiewali jedni, czy może All Things Must Pass, jak filozoficznie stwierdzili inni? Pewnie jedno i drugie. Ja dodam jeszcze coś. Powrót do normalności nastąpił szybciej, niż należało się spodziewać (za moim ulubionym Supergigantem). Lepiej nie określiłbym aktualnych nastrojów. Zatem na ziemię schodzę i ja.

Drugą turę obcowania z trunkami z winnicy Johanna Gasslera rozpocząłem podobnie jak pierwszą - od Blauburgera. Pseudo-impresjonistyczna (acz mogąca się podobać) etykieta, brak kontretykiety, niby niedbale skreślone piórem grono - pierwsze wrażenia za nami. Nie wyróżniający się niczym szczególnym korek wędruje do kolekcji, a wino trafia do kieliszka. Zaczyna się pierwszy z moich austriackich dylematów.

Kolor trunku charakterystyczny, nietuzinkowy, choć nieco blady. Podpalana, aspirująca do miana ciemnej czerwień, ździebko jednak rozwodniona. Brak niezbędnego nasycenia.

Nos mdławy. Odrobinę za słodko. Skojarzenia z truskawką w oplatającym ją likierowym aromacie. Trochę za bardzo drażni alkohol (13,5%).

Drugi nos wielkich zmian nie przynosi. Całość zmętniała, nieprzyjemne doznania alkoholowe uderzyły w dwójnasób, truskawka wydała się jakby przejrzała. Zdecydowanie nie zapowiada się to dobrze.

Usta zaskakują. Przygotowane przez zmysł wzroku i powonienia na wrażenia cokolwiek przykre, w pierwszym kontakcie zdały się być lekkie i pozbawione ciężaru słodyczy. Rzecz jasna obyło się bez szczególnych uniesień - schowany owoc, nijakie garbniki, całość goryczkowa i dziwnie gryząca. Dość rozlazłe ciało.

W miarę upływu czasu, po otwarciu się, wino nieco zyskało. Nieprzyjemny charakter został odrobinę zamaskowany, zaś wyczuwalne stały się nuty wprost miłe, choć nie dominowały one nad całością. Chropowatość wina nie była funkcją jego wymagającego charakteru. Oto Blauburger okazał się trunkiem nie spełniającym oczekiwań, raczej nie godnym polecenia. Zaskoczenie tym większe, że w pierwszym rozdaniu z mojej austriackiej kolekcji zawartość otwartej wtedy butelki wydała mi się stosunkowo interesująca i rokująca.

Werdykt: słabe wino. Niemal pewna druga połowa stawki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz