czwartek, 6 stycznia 2011

Pierwsze koty za płoty

Ostatnie święta Bożego Narodzenia wspominam szczególnie ciepło. Pomijając szereg powodów, o których pisanie tu nie posiada większego uzasadnienia, chciałbym wspomnieć o jednej szczególnej przyczynie. Oto jeden z moich interlokutorów przy rodzinnym stole mocno zaangażował się w dyskusję o winie i pochodnych. A że naprawdę miał wiele do powiedzenia (na stałe pracuje w Orlando, gdzie jest cenionym szefem kuchni), rozmowa była zdecydowanie interesująca.

Z naszej dyskusji wyniosłem wiele. Co jednak ważniejsze (również w kontekście bloga), stała się ona dla mnie bezpośrednią inspiracją do zorganizowania niewielkiego winiarskiego eventu, czyli pierwszej prowadzonej przeze mnie degustacji win. Którą przeprowadziliśmy w gronie 8 osób, rozpoczynając niedawny wieczór sylwestrowy.

Próbowaliśmy czterech win - Kendermanns Riesling Kabinett 2008, Cono Sur Gewürztraminer 2010, Michel Torino Cabernet Sauvignon 2009 i Castello Monaci Pilùna Primitivo 2009. 


Bezapelacyjnie zwyciężył Riesling, który przypadł do gustu wszystkim zebranym, bez wyjątku. Ba - w mojej ocenie było to najlepsze białe wino, jakie piłem w 2010 roku. Docenione zostało także próbowane przez nas Primitivo, choć w tym przypadku werdykt był niejednomyślny, a i na oceny pozytywne wino musiało chwilę poczekać (zdecydowanie trzeba dać mu pooddychać). Kontrowersyjny był chilijski Gewürztraminer, szalenie młode wino; w nosie bardzo aromatyczny i obiecujący, w ustach niestety mocno zielony i niedojrzały. Myślę, że za rok będzie spokojnie można do niego wrócić. Najsłabsze oceny zebrał argentyński Cabernet Sauvignon, który oceniony został jako nijakie i nieprzekonujące wino.

Sama degustacja trwała około półtorej godziny; wypadła doprawdy interesująco, momentami dochodziło do zażartych sporów o oceny poszczególnych trunków. Co cieszy, chyba udało mi się trochę "odczarować" wino postrzegane nieraz jako trunek, którego degustowanie wymaga wręcz nadprzyrodzonych umiejętności i wiedzy z tajemnych ksiąg. Samo prowadzenie zaś podobnego typu wydarzenia wymaga niemałych umiejętności oratorskich i sporej wiedzy, stąd też sporo jeszcze przede mną :-) W tym miejscu chylę czoła przed zawodowcami, których szczerze podziwiam.

Z drugiej strony - polecam każdemu miłośnikowi wina przeprowadzenie podobnego wydarzenia w gronie przyjaciół, niekoniecznie na codzień obcujących z winami. Fantastyczne doświadczenie. Zaś wszystkim obecnym podczas degustacji, czyli Ani, Agnieszce, Marcinowi, Karolinie, Pawłowi oraz Asi i Pawłowi serdecznie dziękuję - przede wszystkim za cierpliwość :-)

3 komentarze:

  1. Jakbyś dorwał Kendermannsa, ale Late Harvesta, to też się zainteresuj - ostatnio piłem 2007, przefantastyczne wino. Było warte każdej złotówki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za info, pewnie się zainteresuję. Wygląda na to, że na jakiś czas myśląc o winie niemieckim, będę skłaniał się właśnie ku Kendermannsowi :-) Rzeczonego Rieslinga polecam raz jeszcze - również warto, zwłaszcza, że wino niedrogie.

    OdpowiedzUsuń