poniedziałek, 1 marca 2010

Mini-panel win chilijskich

Jako, że ostatnimi czasy na blogu nie działo się wiele, win zaś kilka przydarzyło się spróbować, powstało nam trochę zaległości, które w ramach skromnych swoich możliwości postaram się nadrobić. A że niedawno w stosunkowo krótkich odstępach czasu kilkukrotnie obcowałem z winami chilijskimi, postanowiłem zebrać to w całość i zwięźle podsumować.

Cono Sur Gewürztraminer 2009 - to już drugie w progach bloga wino z rowerem na etykiecie (poprzednio przydarzył się blend Camernere i Cabernet Sauvignon). Tym razem padło na trunek biały - w różnorodności siła.

Wino o ładnej, złocistej prezencji. W nosie zakręciło perfumami, kwiatami, może lekkim tchnieniem limonki. W tle można było dopatrzyć się i melona - wszystko zaś w intensywnej, pastelowej oprawie.

Na podniebieniu pełne, mleczne, pociągłe. Średnia końcówka, fajnie wyważona kwasowość. Czuć ślady bąbelków i niewymuszonego muśnięcia mineralności. Paleta smaków zbieżna z aromatem. W miarę otwierania się wino nabierało krągłości i pluszowego, miękkiego charakteru. W tej cenie - świetne!

Stołowe Mesa del Mundo 2008 przyszło mi degustować przy okazji wizyty u znajomych. Porównania z Cono Sur nie wytrzymało, natomiast jak na trunek stołowy, wino całkiem niezłe.

W kieliszku jasnożółte, odrobinę rozmyte. Nos o mniejszym stopniu natężenia, za to przyjemny i rześki. Czuć agrest i igliwie.

Na podniebieniu zanadto kwasowe. Ciało bez zastrzeżeń, równowaga w normie. Przykrótki finisz, odpowiadający właściwie długości kwaśności. Orzeźwiające, świeże, lekkie. Potraktowane jako stołowe, w zupełności wystarcza.

Dłuższa historia wiąże się z Viña Maipo Sauvignon Blanc Chardonnay 2009. Ten trunek towarzyszył nam bowiem podczas samodzielnej degustacji, jak i w czasie eksperymentów kulinarnych.

Sam w sobie prezentuje się całkiem nieźle. Ładna, żółta barwa, intensywny (acz nie przeciążony), aromatyczny nos i stosunkowo lekka całość, wzbogacona dobrym poziomem kwasowości, elementem słodyczy i ciekawym gruszkowym skojarzeniem.

W pierwszej kolejności uczyniliśmy wespół z Anią Viña Maipo towarzyszem kurczaka w miodzie, podanego z ryżem z kurkumą w towarzystwie groszku. Połączenie udane, mogę z czystym sumieniem polecić (choć szczerze przyznaję, że spodziewałem się symbiozy niema idealnej, otrzymałem zaś współpracę "ledwie" udaną). Kurczak fajnie korespondował z Sauvignon Blanc, z kolei Chardonnay ładnie spinał w całość danie wraz z trunkiem.

Nieco inaczej sprawa się miała w odniesieniu do smażonego łososia podanego z makaronem ze szpinakiem. Podobno Sauvignon Blanc dobrze koresponduje ze szpinakiem właśnie. Nie wiem zatem, czy to wina makaronu, czy tak duże oddziaływanie Chardonnay - natomiast makaron nie ułożył się z winem w ogóle. Sytuację ratował łosoś, któremu podany trunek najwyraźniej przypasował.



Nie wiem z czego wyniknęła ostatnimi czasy taka częstotliwość naszego obcowania z trunkami chilijskimi, natomiast wiem, że doświadczenie to udane i godne polecenia. A że opisane degustacje miały miejsce już jakiś czas temu, sporo przed nastaniem niedawnych wydarzeń w Chile, chciałbym wyrazić w tym miejscu nadzieję, że sprawy możliwie szybko wrócą na właściwy tor. Nie tylko ze względu na wino.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz