
Wino o ładnej, złocistej prezencji. W nosie zakręciło perfumami, kwiatami, może lekkim tchnieniem limonki. W tle można było dopatrzyć się i melona - wszystko zaś w intensywnej, pastelowej oprawie.
Na podniebieniu pełne, mleczne, pociągłe. Średnia końcówka, fajnie wyważona kwasowość. Czuć ślady bąbelków i niewymuszonego muśnięcia mineralności. Paleta smaków zbieżna z aromatem. W miarę otwierania się wino nabierało krągłości i pluszowego, miękkiego charakteru. W tej cenie - świetne!

W kieliszku jasnożółte, odrobinę rozmyte. Nos o mniejszym stopniu natężenia, za to przyjemny i rześki. Czuć agrest i igliwie.
Na podniebieniu zanadto kwasowe. Ciało bez zastrzeżeń, równowaga w normie. Przykrótki finisz, odpowiadający właściwie długości kwaśności. Orzeźwiające, świeże, lekkie. Potraktowane jako stołowe, w zupełności wystarcza.
Sam w sobie prezentuje się całkiem nieźle. Ładna, żółta barwa, intensywny (acz nie przeciążony), aromatyczny nos i stosunkowo lekka całość, wzbogacona dobrym poziomem kwasowości, elementem słodyczy i ciekawym gruszkowym skojarzeniem.
Nieco inaczej sprawa się miała w odniesieniu do smażonego łososia podanego z makaronem ze szpinakiem. Podobno Sauvignon Blanc dobrze koresponduje ze szpinakiem właśnie. Nie wiem zatem, czy to wina makaronu, czy tak duże oddziaływanie Chardonnay - natomiast makaron nie ułożył się z winem w ogóle. Sytuację ratował łosoś, któremu podany trunek najwyraźniej przypasował.

Nie wiem z czego wyniknęła ostatnimi czasy taka częstotliwość naszego obcowania z trunkami chilijskimi, natomiast wiem, że doświadczenie to udane i godne polecenia. A że opisane degustacje miały miejsce już jakiś czas temu, sporo przed nastaniem niedawnych wydarzeń w Chile, chciałbym wyrazić w tym miejscu nadzieję, że sprawy możliwie szybko wrócą na właściwy tor. Nie tylko ze względu na wino.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz