Nazwa: Gulfi Nero d'Avola Rossojbleo 2007
Pochodzenie: Włochy
Region:Sycylia
Apelacja: IGT
Szczepy: Nero d'Avola
Rocznik: 2007
Zakup: Wina i Specjały, Wrocław
Cena: 57,50 zł
Jako, że od niemal dwóch miesięcy pijałem wyłącznie opisywane w Austryjackich dylematach raczej lżejsze wina austriackie, odczułem niedawno przemożną chęć spróbowania trunku w naturze swej bardziej złożonego, trudniejszego, który mógłby z jednej strony dostarczyć materiału wielowymiarowego, zmuszającego do zastanowienia, z drugiej zaś ucieszyłby podniebienie swoją siłą i niemałą mocą. Za dobrą radą doświadczonego winnego doradcy, nabyłem butelkę Rossojbleo prosto z sycylijskiej winnicy Gulfi. A jeśli Sycylia, to wiadomo - Nero d'Avola.
Tytułem wtrącenia dodam jeszcze, że degustację Rossojbleo połączyłem z smakowaniem serów - czyniąc całą operację małym świętem smaku i aromatu. Ot, próba odreagowania po austriackich winnych wojażach. Poniżej tradycyjny opis wrażeń i próba ubrania degustacji w słowa.
W kieliszku barwa ciemna, najbardziej podpada pod bordo. Faktura gęsta, mętna, minimalny stopień klarowności. Mimo wszystko - nie dekantowałem.
W pierwszym nosie aromat jakby schowany; z trudem przebija się przez gęstą zawiesinę wina. Skojarzenia z ciemnymi, czerwonymi owocami, głównie dojrzałej wiśni. Drugi nos cokolwiek ciekawszy, na pierwszym planie pojawiła się mocna, dobrze zbudowana, czerwona porzeczka. W drugim planie nuty garbowanej skóry i wędzarni.
Na podniebieniu wino atakuje natychmiastowo. Mocne, pełne, długie. Wsparte mocarnymi garbnikami; w charakterze swoim ciemne, nieprzejrzyste. Finał długi, choć trochę zmiękczony; idąc w stronę odczuć bliższych synestezji, można by napisać, iż wino jest purpurowe, finisz zaś nieco jaśniejszy i bliższy czerwieni. Kapitalnie się otwiera, zyskując w miarę upływu czasu nieco inną, lżejszą barwę. Podpartą posmakiem pikantnym. Mocna rzecz!
Będąc zdecydowanie kontent po spróbowaniu wina, jego przyszłe połączenie z serami wydawało się bardziej nęcące. Sery nabyłem trzy - każdy o nieco innej charakterystyce.
Najbardziej miękki z nich to Boschetto z truflami, będący mieszanką z mleka owczego i krowiego. Sam w sobie wyborny, z winem skomponował się wręcz wspaniale. Na pierwszy plan w trunku wyszły nuty czerwonych owoców, ładnie się tym samym uwydatniając. Z kolei sam ser dostał jakby kolejnego wymiaru; bardzo głęboki, wyrazisty i długi smak, z wciągającym, ostro-słonym charakterem (czosnek, trufle, mleko). Zdecydowanie rekomenduję!
Drugim w kolei próbowanym serem była piemoncka töma - średnio-twarda, słonawa, delikatniejsza niż swój poprzednik. Z dodającą całości fajnego sznytu, pikantną skórką. W zestawieniu z winem ser zabrzmiał przede wszystkim łagodnie, dając się uspokoić w towarzystwie silnego trunku. Właściwie zagrało to i w drugą stronę, bowiem Rossojbleo w połączeniu z serem z Piemontu również ukazało swoją łagodniejszą stronę. Warto sprawdzić samemu.
Pecorino Nerone - to ostatni z degustowanych tego wieczoru serów. Najtwardszy, pochodzenia owczego. W opisywanym zestawieniu mocno wpłynął na wino, czyniąc je jeszcze mocniejszym, bardziej zdecydowanym, wysuwającym na pierwszy plan nuty kwasowe i pikantne. W finiszu aż nieprzyjemne. Sam ser łącząc się z trunkiem, zyskał nieco na architekturze, która stała się ciekawie nienatleniona i chropowata. Fajnie zagrały taniny, podsuszając nieco ser, któremu wyraźnie to się przydało. Kontrowersyjna fuzja.
***
Opisaną wyżej degustację jednoznacznie oceniam jako bardzo dobrą, momentami wręcz doskonałą. Wino okazało się godne polecenia, same sery również. Wybitnym połączeniem nazwać z czystym sumieniem mogę zestawienie Rossojbleo wespół z Boschetto z truflami. Oby jak najwięcej takich fuzji.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJakaż szkoda, że nie spróbowałem tego wina smakując wyżej opisanych serów. Zrobiłem małe zamieszanie w komentarzach:P
OdpowiedzUsuńNo właśnie - sery miałeś okazję degustować, szkoda, że bez wina.
OdpowiedzUsuńNatomiast, jeśli ponownie przyjdzie Ci kulinarnie obcować z piemoncką tomą, warto skojarzyć ją z Dolcetto lub Nebbiolo; ewentualnie starannie dobraną Barberą. To byłaby prawdziwa smakowa podróż do Piemontu.
Cenna rada, z której z pewnością skorzystam... ale mam również zagwozdkę dla kolegi: Jakiego wina spróbować do potrawy z batatów?
OdpowiedzUsuńPytasz, bo nie wiesz, czy też próbowałeś już i jesteś ciekaw opinii? Bardzo dobre pytanie :-)
OdpowiedzUsuńNie miałem jeszcze okazji łączyć batatów z winem, natomiast jeśli już miałbym to zrobić, to postawiłbym chyba na jakieś miękkie lecz wyraziste Syrah, albo - zmieniając rolę wina - na delikatne Sangiovese.
Z białych zdecydowałbym się chyba na Rieslinga z Kabinettem lub Gewurztraminera.
Z ciekawości sprawdzę te połączenia!
No tak, muszę się przyznać,że pytam bo nie wiem. Jedząc ostatnio bataty z wieprzowiną nie piłem wina... w każdym razie jest to bardzo ciekawe doświadczenie kulinarne... ja jakie pyszne...:)
OdpowiedzUsuńRossojbleo, a nie Rossoblejo, tym bardziej, że nie jest chyb aż takie ble, choć rosso! Serdeczności, sstar:)
OdpowiedzUsuńAaaaargh! Co za wtopa! Przynajmniej na zdjęciu z rozpędu nie pozamieniałem literek na etykiecie :-)
OdpowiedzUsuńDzięki za czujność, Sstar! Wino zdecydowanie ble nie było :-)
Witam, czy mogłabym prosić o kontakt mailowy? chciałabym zaproponować pewien temat
OdpowiedzUsuńWitam - chętnie się skontaktuję. Pod warunkiem, że będę znał Twój adres mailowy :-)
OdpowiedzUsuńEwentualnie zapraszam na: owinie (at) gmail.com
witam,
OdpowiedzUsuńswietne opisy! super blog! Zawarta tu wiedza na pewno moglaby wzbogacic baze danych polaczen win z potrawami na www.jakiewino.pl
Pozdrawiam,
Ewa